czwartek, 31 lipca 2014

(21.) 6. „Zgon i masaż”


Czas mijał. Rik zajmował się Ellie. Ciągle za nią chodził, nosił dokumenty, robił herbatę… Wszystko było idealnie. Rocky już się odkochał i Vanessa mu się nie podoba. Zamierzał jej to powiedzieć, ale nie wiedział jak i kiedy. Postanowił zrobić to dziś. Zaraz po śniadaniu poszedł do niej.
- Hej Van. – powiedział gdy tylko otworzyła drzwi.
- Hej Rocky. – rzekła i przytuliła go. – Wejdź do środka.
Rocky wszedł i zaczął się rozglądać.
- Co jest? – spytała się go.
- Nic… Po prostu muszę Ci coś powiedzieć.
- Ale co? – była nieco zdziwiona.
- To co do Ciebie czułem to było… - przerwał mu telefon. Odebrał i wrócił do Van. Nie zdążył nic powiedzieć, bo Lau i Rossy byli u niej. – Hej! – przywitał się z nimi. – Van mogę Cię na słówko. – rzekł i zabrał ją do kuchni. – Od dłuższego czasu zamierzam powiedzieć Ci, że to co do Ciebie czułem to było tylko… zauroczenie. Sorry Van, ale już nie jesteśmy razem. Nic do Ciebie nie czuję.
- Co!? – spytała i chwyciła nóż.
- Zrywam z Tobą? – powiedział pytająco.
Van zdenerwowała się jeszcze bardziej. Przyłożyła Rockyemu nóż do gardła. Rocky nie miał jak uciec gdyż stał w rogu kuchni.
- Zabiję Cię. – syknęła ze złością.
- Nie radzę. Mamusia Stormie by Cię do psychiatryka zaprowadziła i powiedziała, że masz coś nie tak z głową lub do więzienia do sali z gumowymi ścianami, meblami… Przynajmniej miałabyś na czym się wyżywać i co gryźć. – Rocky dogryzł.
- Czy Ty masz mnie za psa? – spytała nie czekając na odpowiedź. Już miała wbić mu nóż w gardło gdy do kuchni wpadł Ross.
- Ross ratuj! – krzyknął Rocky.
- Ty Lynchu! Nawet nie próbuj ratować brata! – krzyknęła Van.
- Niby jak mam Ci pomóc? Jak tylko się zbliżę to jeszcze mnie zabije.
- To może chwyć ją za włosy i odciągnij ode mnie? – rzekł pytająco Rocky.
- To jest zbyt niebezpieczne! – krzyknął Rossy.
W tym momencie Laura weszła do kuchni. Gdy Vanessa ją zobaczyła od razu upuściła nóż. Rocky wybiegł z domu Van. Ross zabrał Lau i wyszedł. Vanessa Marano została sama… Nie wiedziała co zrobić.


***

Rocky wrócił do domu. Opowiedział wszystko mamie Stormie. Mamusia przejęła się, ale tylko trochę. „Jak ktoś może chcieć zabić mojego synka…” myślała. „W sumie to tylko Rocky… Długo bym nie płakała po nim.” myślała dalej. Różne myśli męczyły ją podczas przygotowywania obiadu, że w końcu spaliła kotlety. Woda z ziemniaków wygotowała się i zrobiły się tak słone, że aż niemożliwe do zjedzenia. Kompot nadawał się jedynie do wylania. Gdyby nie Mark od kotletów spalił by się ich „śliczny dom” jak to uważał dumny ojciec Mark Lynch.


***

Ten dzień nie był szczęśliwy. Podczas robienia porządków Ell upuścił kanapę sobie na nogę… Delly robiła u okłady z lodu… ale noga i tak bolała. Rocky nadal był przestraszony po tym co stało się u Van w domu… Nie mógł o tym zapomnieć. W końcu ktoś groził mu nożem… Jedyną osobą, której nie przydarzyło się nic przykrego był Ryland. „Ten to ma szczęście.” myślał Rocky… Nawet u Rossa nie było spokojnie…


***

Następnego dnia rankiem w domu Rossa znów zaczęły się rozmowy na temat tego co się wydarzyło wczoraj u Van. Między Rossem, a Lau wywiązała się kłótnia.
- Twoja siostra chciała zabić mojego brata! – krzyczał wściekły Rossy.
- Ross Ty nic nie rozumiesz!
- Ja nic nie rozumiem!?
- Tak Ross. Ty nic nie rozumiesz!
- Ale to twoja głupia siostra chciała zabić mojego brata Rockyego!
- Ale to on ją zranił!
Ross i Laura jeszcze długo się kłócili. Po kilku godzinach byli zmęczeni ciągłym krzyczeniem. Ross miał dość. Chciał pogodzić się z Laurą. Usiadł koło niej i przytulił.
- Lau przepraszam… - zaczął. - …ale to ona mu groziła… Po za tym nic między nimi nie było…
- Masz rację… Ja też Cię przepraszam Rossy.
Po tych czułych przeprosinach przytulili się mocno. Ross pocałował ją. Postanowił spędzić z nią cały dzień… Ross wymyślił karaoke. Śpiewali piosenki takie jak: Better Than This, Me And You. Chasin’ The Beat Of My Heart, Parachute, What We're About, Shine, Upside Down, Finaly Me, Stuck On You, The Me That You Don't See, I Think About You i inne piosenki z Austin & Ally. Czas miło im leciał…


***

Riker siedział w pracy. Cały czas nie mógł się skupić… „Co to będzie jak ojciec Ellie się dowie? Ucieszy się czy będzie chciał mnie zabić?” rozmyślał. Ellie przerwała jego zamysł.
- Rik bierz się do roboty. – powiedziała.
- Już się biorę, biorę… - powiedział z niechęcią… - Co ona sobie myśli? Jak tylko ciąża jej będzie przeszkadzać w pracy ja będę tam zarządzał… Przynieś herbaty, kup drożdżówkę… - mamrotał pod nosem.
- Co proszę? – spytała blondynka, która wszystko słyszała… Siedział za blisko niej. – Mówiłeś, że „co ona sobie myśli?” i jeszcze mnie parodiowałeś „przynieś herbaty, kup drożdżówkę…”. Ty mnie nie kochasz. Ja Cię tylko drażnię… - łzy zaczęły jej spływać razem z tuszem po policzkach…
- To nie tak. – zaczął się tłumaczyć Rik… - Ja Cię kocham i nie drażnisz mnie… Przestań płakać… - przytulił ją i pocałował. W tym momencie wszedł jej ojciec… „Co teraz zrobić?” pomyślał Rik…


***

Rocky wyszedł na spacer… Łaził bez celowo. W końcu wpadł na dziewczynę rozdającą ulotki na bezpłatny masaż kasztanami. Wziął ulotkę i poszedł… Dziewczyna była ładna, ale nie w typie Rockyego. W sumie on w jej też nie. Rocky skierował się w kierunku miejsca, gdzie robią ten darmowy masaż. Chwilę poczekał, aż będzie jego kolej. Podczas masażu kasztanami zrelaksował się i zapomniał o tym co się wydarzyło. Po masażu był całkiem inny. Wrócił do domu i wyręczył mamę ze sprzątania… Kiedy Stormie się głębiej zastanowiła to przecież Rocky najbardziej nie lubił sprzątać… No cóż… Jak chce to niech sprząta tylko dokładnie…


***

Minęło parę dni… Ella noga przestała już boleć. Rocky nie pamiętał już o tym co się wydarzyło. Ross i Lau byli nie rozłączni. Cały czas sobie słodzili. Rossy ją rozpieszczał… Dbał o nią jak nigdy. Riker wybrnął z sytuacji. Ojciec Ellie jeszcze nic nie wie… Ale to ma się zmienić. Ellie zamierza mu wyznać prawdę, ale Rik prosi ją o troszkę czasu...


***

Tymczasem w domu Vanessy. Siedziała i zastanawiała się nad swoim losem… „Nikt już mnie nie pokocha…” myślała. „Moje życie nie ma sensu…” powtarzała sobie w myślach… „NAJLEPIEJ ODEJŚĆ Z TEGO ŚWIATA” powiedziała, ale już na głos. „Co by tu zrobić?” myślała… W końcu stwierdziła, że najlepszym i najbardziej oryginalnym pomysłem jest… porażenie prądem... Wymyśliła to tak:
  1. Usiąść do wanny z wodą.
  2. Włączyć suszarkę.
  3. Mokrą ręką ją chwycić i upuścić do wody.

Następnym punktem powinien być ZGON.
Van specjalnie napisała to słowo na czerwono… Teraz to tylko zrealizować… Poczekam do wieczora… Wtedy przez całą noc nikt się nie dowie i już mnie nie uratują.

Jak wymyśliła tak zrobiła… Poczekała do 22:30. Wtedy zaczęła wypełniać swój plan… I jej się udało…


-------------------------------------
Hejka! Spodziewaliście się takiego zakończenia rozdziału? Jest Wam smutno z powodu śmierci Van? Nie macie co płakać, bo pogrzeb będzie fajny ;)
Powiem tyle. To jest jeden z moich ulubionych rozdziałów.


A to Ross w pralce ;)


poniedziałek, 28 lipca 2014

(20.) 5. „Prawda i ucieczka”


- Mark… - zaczęła. - …to nieprawda… - ciągnęła płacząc Stormie.
- Co nieprawda? – dopytywał się Mark.
- Ja wiedziałam, że Riker podsłuchuje. Chciałam dać mu nauczkę.
- Jakoś Ci nie wierzę! – krzyknął Mark i wyszedł.
- Mark! – wołała za nim.
Nie dogadali się. Mark spakował się i postanowił z samego rana wyjechać do mamy. Z samego rana Stormie przyszła do niego i przytuliła się.
- Mark nie wyjeżdżaj. To co czytał Rocky to nieprawda. Ja tylko chciałam dać Rikerowi nauczkę. Może teraz oduczy się podsłuchiwania.
- Serio?
- Serio. Wybacz mi, że musiałeś to znosić.
- Dobra. Już nie jestem zły. Ale powiesz wszystkim prawdę?
- Powiem.
W tym momencie wszyscy zjawili się w kuchni.
- Słuchajcie. – zaczęła Stormie. – To co czytał wczoraj Rocky to nieprawda. Wymyśliłam to po to by dać Rikerowi nauczkę za podsłuchiwanie.
- Co? – zapytał zdziwiony Rik.
- To, że ta cała historia to kłamstwo. Gdybyś nie wiedział, że mój pamiętnik nie jest fioletowy tylko brązowy.
Mama jeszcze długo rozmawiała z Rikerem. Dowiedział się prawdy. Ale to nie wszystkie niespodzianki.


***

Tymczasem Ross jadł z Laurą śniadanie.
- Lau gdzie jest Pixie?
- Nie wiem. – odrzekła chociaż wiedziała, że Pixie uciekła.
- Na pewno?
- Na pewno.
- Ale tak na 100%?
- Nie.
- Opowiadaj co się wydarzyło.
- Dziś rano wypuściłam Pixie do ogrodu. Obserwowałam ją. W pewnym momencie gdzieś zniknęła. Szukałam jej. Nigdzie jej nie było. Przepraszam Cię Ross.
- Co? Pixie uciekła?
- Tak.
- Zrobiłaś to specjalnie! Byłaś o nią zazdrosna! – krzyczał na nią.
- Nie zrobiłam tego specjalnie. Lubię Pixie i nie jestem zazdrosna.
- Jakoś ciężko mi w to uwierzyć.
- Pomogę Ci jej szukać.
- Nie musisz! Wracam do mamy! Czekaj na papiery rozwodowe! – nadal krzyczał. Wybiegł z kuchni, spakował się i wyszedł. Lau oparła się o drzwi i płakała. Ross wrócił do mamy. Stormie nie pozwoliła mu iść szukać Pixie gdyż miał gorączkę. Wszyscy zaangażowali się w poszukiwania Pixie. Lau też. Znalazła ona Pixie. Przyszła do Rossa.
- Rossku. Zobacz znalazłam twoją Pixie.
Ross popatrzał i przytulił Lau, która miała na rękach Pixie.
- Wracaj do mnie. – powiedziała i go pocałowała.
- Wracam.
Ross od razu zabrał swoje rzeczy i poszedł z Laurą. Lau pomogła mu się rozpakować. Rossy cieszył się, że znów są razem.


***

Minęło kilka dni. Riker siedział z Ellie w biurze. Blondynka nie wiedziała jak mu coś przekazać. Zastanawiała się. Rik to zauważył.
- Co jest? – spytał.
- Nic takiego…
- A sądzę, że jednak to coś.
- Wcale nie. – powiedziała nieco poniesionym tonem.
- Może się uspokoisz i mi powiesz co jest?
- Dobra. Więc... – zaczęła i zemdlała. Gdy otworzyła oczy nie dość, że zobaczyła Rika to jeszcze swojego tatę.
- Wszystko ok? – spytał ją tata.
- Tak. A co tu robisz? – spytała ojca.
- Miałem wpaść do Ciebie jak przyjadę. Więc jestem.
- Ok. A możesz na chwilę zostawić nas samych?
- Mogę. I tak jadę do domu. Zrobię sobie obiad.
- Świetnie
Tata Ellie wyszedł, a Riker ponownie wrócił temat porannej rozmowy.
- Więc co jest? – spytał.
- Musisz wiedzieć, że... – w tym momencie zadzwonił telefon. – Poczekaj chwilę. To moja mama. – rzekła i opuściła biuro. Po kilku minutach wróciła.
- Więc? – spytał.
Ellie by nie przeciągać postanowiła powiedzieć mu wprost.
- Jestem z Tobą w… - znów zadzwonił telefon. Ellie wyszła na 5 minut. – Na czym to skoczyłam? – spytała Rika.
- Na tym, że jesteś ze mną w…
- W ciąży. – dokończyła.
- Co? – zakrztusił się swoją bułką.
- A to, że będziemy mieli trojaczki.

Riker przeżył w tym momencie szok. Nie sądził, że zostanie ojcem w tak młodym wieku i, że te dzieci będzie miał ze swoją szefową.


-----------------------------------------
Hejka! Dawno mnie nie było... Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Piszcie w komentarzach swoje opinie. Ja zmykam i nie wiem kiedy następny rozdział, ale na pewno jeszcze w tym tygodniu ;-)


wtorek, 22 lipca 2014

(19.) 4. „Salon piękności i tajemnica”


Minęły 2 tygodnie. Rik i Ellie dogadywali się świetnie. Ojciec blondynki nic nie wiedział o namiętnej nocy Rikera i Ellie. Między Rockym a Vanessą zaczęło się rodzić uczucie. Wszystko wydaje się idealne do czasu…
                                           
Riker siedział w kuchni i podsłuchiwał rozmowę mamy. Nie wiedział z kim rozmawia, ale usłyszał to: „Musze im o tym powiedzieć. Prędzej czy później sami się dowiedzą. Nie wiadomo kiedy ich najdzie na czytanie mojego pamiętnika.”. Riker zorientował się, że ich kochana Stormie coś ukrywa. Postanowił z Rockym i Rylandem dowiedzieć się co.

***

Tymczasem Delly siedziała i przeglądała piątkową gazetę.
- Ell może założę własny biznes. Myślałam o salonie piękności.
- Nie sądzę by był to dobry pomysł.
- Dlaczego mnie nie wspierasz?
- Bo wiem, że nic nie umiesz. Mama uczyła Cię w domu. Po za tym musisz odpoczywać. W końcu jesteś w ciąży. Zapomniałaś o tym?
- Nie zapomniałam. Ratliff ja potrzebuję jakiegoś zajęcia. Pokaże Ci. Siadaj tu i czekaj. Udowodnię Ci, że nadaję się na kosmetyczkę. – rzekła i poszła po kosmetyki własnej roboty. – Mam tu kremy, maseczki, odżywki do włosów… - wymieniała godzinami. - … własnej roboty. – skończyła po kwadransie.
- Super, ale po co mi to pokazujesz?
- Będę na Tobie eksperymentować.
Delly zabrała się do pracy. Nakładała mu kolejno kosmetyki. Po 3 godzinach zabrała się za włosy. Nakładała mu odżywkę na włosy kiedy do ich domu przyszedł Rocky.
- Hejka! – krzyknął Rocky od wejścia. Popatrzał na Ella i rzekł: - Nie dość, że Ross nam skapciał to jeszcze Ty.
- Nie. Moja kochana Rydel chce otworzyć salon piękności i musi na kimś eksperymentować.
- Ratliff idź zmyć odżywkę i wracaj szybko. – wtrąciła Delly i przerwała ich rozmowę. Ell posłusznie poszedł zmyć odżywkę i wrócił do nich.
- I przyszedłeś tu tylko po to by powiedzieć mi, że skapciałem? -  spytał Ratliff Rockyego.
- Nie. Rik podsłuchał rozmowę mamy. Ona coś ukrywa przed nami. Mamy zamiar z Rikerem i Rylandem dowiedzieć się co. Delly musicie przyjść i zająć czymś mamę. Mogę na was liczyć?
- Pewnie. – rzekł Ell.
Rydel spiorunowała Ratliffa wzrokiem i rzekła: - Ale dziś jest nowy odcinek mojego ulubionego serialu! – oburzyła się.
- Spoko Delly. Obejrzysz u mamy. – powiedział Rocky i wyszedł.
- A teraz robimy paznokcie! – krzyknęła wesoła Rydel i zabrała się za piłowanie paznokci Ella.

***

Tego wieczoru Rydellington przyszło do Stormie. Delly od razu włączyła TV na swój ulubiony serial. Ratliff poszedł pomóc mamie Rydel w kuchni. Stormie od razu zauważyła zmiany u Ella i zaczęła się zachwycać.
- Ratliff jakie masz ładne paznokcie. A jakie piękne włosy. - zaczęła go czochać.
Tymczasem Riker, Rocky i Ryland weszli do jej pokoju. Szukali. Riker wyjął pamiętnik mamy. Przewracał strony.
- Znalazłeś coś Rik? – spytał Rocky.
- Tak. Mam. Wiem co chciała ukryć.
- Co? – spytali Rocky i Ryland jednocześnie.
- Dowiedziałem się po co pojechała do Polski z Markiem i Shorem.
Chłopaki szybko przeczytali i zabrali pamiętnik do pokoju Rika.

***

Następnego ranka Delly poszła do Rika i Ellie do biura. Zabrała ze sobą Ella.
- Hej! – krzyknęła od wejścia.
- Hej. – odrzekł Rik równocześnie z Ellie.
- Słuchajcie mam pytanie. Może macie jakiś lokal? Chcę otworzyć salon piękności i szukam jakiegoś pomieszczenia.
- Mamy. Chodź ze mną. – Ellie zabrała Delly i Ella. Pokazała im dość duży lokal. – Może być? – spytała.
- Jest idealny. Bierzemy go. – powiedziała Rydel. Jutro zaczynamy wszystko przygotowywać Ratliff.
Rydellington pożegnało się z Rikerem i Ellie. Wrócili do domu i zaczęli planować wszystko odnośnie „Salonu Piękności Rydel”. Gdyż tak go Delly nazwała.

***

Tego samego dnia wszyscy zebrali się u Stormie w domu. Rydel i Ratliff, Ross i Laura, Riker i Ellie, Rocky i Vanessa i Ryland. Mark i Stormie też tam byli. Po kolacji Riker poszedł do swojego pokoju i przyniósł pamiętnik mamy.
- Uwaga! Chcę coś przeczytać! – ogłosił. – Ten fragment opisuje pobyt Stormie, Marka i Shora w Polsce. Poznamy też powód wyjazdu. – Chciał przeczytać, ale zaniemówił. W kuchni pojawił się wujek Shor.
- Chętnie posłucham. – rzekł wujek.
Riker nie wiedział co robić.
- Daj. Wyręczę Cię. – Rocky wziął od Rika notatnik.

- Dzięki. Ja chyba nie dałbym rady. Zaczynaj.

Rocky skończył, zamknął pamiętnik i odłożył go na stół. Riker i Ellie, Rocky i Van, Rydel i Ell, Ross i Lau oraz Ryland opuścili kuchnię i rozeszli się każdy w swoje strony. Ross i Lau poszli do siebie, Rydel i Ratliff do swojego domu, Van też. Rocky i Ryland poszli do pokoju i zaczęli grać na PC. Rik usiadł z Ellie u siebie w pokoju. Mark nadal był w szoku. Shor wyszedł bez słowa. Stormie nie wiedziała co powiedzieć. Zastanawiała się co będzie z jej małżeństwem…


--------------------------------
Hejka! Pewnie nie spodziewaliście się takiego zwrotu akcji. Liczę na komentarze ;-)


Piosenki z EP-ki R5 Heart Made Uo On You są cudowne.
Oto one:


niedziela, 20 lipca 2014

(18.) 3. „Umowa i wędkowanie”

Dedykuję ten rozdział Weris Lynch za to, że czyta bloga pomimo, iż w nie wszystkich jest Ross. Kochana Weris, zdjęcie Rossa pod rozdziałem dla Ciebie <3

Riker obudził się. Popatrzał na Ellie. Zerknął też na zegar. Była 8:34. Blondynka też się obudziła.
- Rik. – rzekła i szturchnęła go w bok.
- Co jest kochanie? – spytał i przekrzywiając głowę spojrzał na nią.
- Mój tata będzie tu za 10 minut. Lepiej by było gdybyście się nie spotkali.
- Dlaczego?
- Bo… - dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć. – Chyba nie chcesz jeszcze ślubu? – spytała choć wiedziała co odpowie.
- Nie chcę. Ale co to ma wspólnego z twoim tatą?
- Jak miałam 16 lat to spisałam z rodzicami umowę, Oto ona. – wyjęła z torebki notatnik i pokazała Rikowi. – Przeczytaj pierwsze dwa punkty i ostatni.
Riker przeczytał i zaczął się zbierać.
- Tak sądziłam. – powiedziała Ellie. – Ty nie chcesz ślubu, a pierwszy punkt umowy mówi, że chłopak, z którym spędzę pierwszą w moim życiu noc musi mnie poślubić. A dobre wiesz, że padło na Ciebie Rikuś…
- Tak… Ale ja nie jestem gotowy na ślub! – krzyknął i wyskoczył przez okno, gdyż usłyszał głos jej taty. Z pośpiechu zostawił łańcuszek z przywieszką, na której było napisane R5.
Rik uciekał co sił, a tata Ellie wszedł do niej do pokoju. Zauważył łańcuszek. Podniósł go i pokazał blondynce.
- Co to jest? – spytał dość spokojnie.
- Łańcuszek z przywieszką, na której jest napisane R5? – odrzekła nieco pytająco.
- Ale co to robi na szafce przy twoim łóżku? Jak to wyjaśnisz?
- Riker, mój asystent chował dokumenty do teczki i pewnie przez przypadek jego łańcuszek się zaplątał. Ja tą teczkę zabrałam do domu i uzupełniałam papiery. Byłam dość zmęczona i poszłam się położyć. Zabrałam dokumenty ze sobą. Zasnęłam nad nimi. Są wypełnione do końca. Z rana schowałam je do torebki. A łańcuszek został. Muszę go dziś oddać Rikerowi.
- Nie sądzę by łańcuszek Rikera zaplątał się w dokumenty. Ale ok. Skoro tak uważasz. – tata Ellie już wychodził, ale jeszcze się obrócił i dodał. – Śniadanie czeka w kuchni.
- Ok. Zaraz przyjdę i wychodzę do biura.
Blondynka szybko się ogarnęła, zjadła śniadanie i poszła do pracy.

***

Tymczasem Ell zabrał węża i poszedł do Rockyego.
- Hej! – krzyknął do niego od wejścia Ellington.
- Hej. – odrzekł spokojnie Rocky. – Co Cię tu sprowadza przyjacielu?
- Przyniosłem Ci żywego węża. Nazywa się Ratliffożerca.
- To super. – odrzekł Rocky i wziął od Ratliffa klatkę. – Dzięki Ell. – rzekł i poklepał go po ramieniu.
Ellington wrócił do domu, a Rocky zabrał węża do swojego pokoju.

***

Rik siedział w biurze i czekał na szefową.
- Spóźniłaś się o całe 5 sekund. – rzekł uradowany.
- A Ty ile razy przychodziłeś o 5 sekund za wcześnie? – spytała nie czekając na odpowiedź. – Musimy coś jeszcze ustalić.
- Ale co?
- Mój tata nie może się dowiedzieć co się między nami wydarzyło… Najlepiej zapomnij o tej nocy. Udawaj, że nic się nie wydarzyło. – wytłumaczyła mu i oddała łańcuszek, który rano zostawił w jej domu.
- Ale jak? Ja nie potrafię zapomnieć.
- Postaraj się Rik. Błagam Cię.
- Ale się nie da! – krzyknął zapłakany.
- Musisz. Powiem Ci coś. Byłeś jedynie zabawką na jedną noc. Zrozumiałeś?
- Co!? Mnie nie wolno tak traktować! -  zapłakany i wybiegł z biura. Po drodze wpadł na ojca Ellie, ale nawet go nie zauważył. Wbiegł do domu i zamknął się w pokoju. Płakał, gdyż jeszcze NIKT go tak nie skrzywdził jak ona. Riker użalał się nad sobą. Stormie przyszła do niego.
- Co jest synuś? – spytała i przytuliła go.
- Ellie potraktowała mnie jak zabawkę na jedną noc. Po za tym kazała mi o wszystkim zapomnieć.
- Nie martw się. Na pewno nie chciała Cię zranić. – mama zaczęła mu wycierać łzy. – Zobaczysz. Przyjdzie tu i będzie Cię przepraszać.
- No nie wiem.
***

Tego samego dnia wieczorem Ellie stanęła u Lynchów w drzwiach.
- Dobry wieczór. Jest Riker? – spytała z lekką obawą.
- Jest u siebie. – odrzekła Stormie, która otworzyła blondynce drzwi.
- Zastanawiam się czy Rik będzie chciał ze mną rozmawiać.
- Nie wiem. W końcu go zraniłaś… - rzekła Stormie i poszła do kuchni.
Dziewczyna zapukała i weszła do Rikera do pokoju. Usiadła na łóżku obok niego i go przytuliła.
- Rik jesteś zły? – spytała nieco przestraszona.
- Trochę… Zraniłaś mnie.
- Nie chciałam.
- Wiem.
- Ja tylko chciałam… - nie wiedziała co powiedzieć. – …by mój tata się nie dowiedział o tym co się wydarzyło. Wtedy nie musiał byś brać ze mną ślubu. Tylko do czasu, aż sam byś go chciał i był na niego gotowy.
- Aha. Czyli chodziło o mnie?
- Tak. Tylko o Ciebie. Kocham Cię i chcę byś był szczęśliwy.
Rik i Ellie jeszcze długo rozmawiali.
- Wiesz, że mój tata lubi wędkować? – spytała.
- Teraz już tak.
- A masz ochotę pojechać ze mną i moim tatą na ryby?
- Bardzo.
- To przyjdź jutro o 5:20 do mnie. 5:30 wyjeżdżamy.
- Będę na 100%. – odrzekł i uśmiechnął się do niej.
- To ja już będę uciekać. Musze się wyspać. – rzekła blondynka i pocałowała Rikera po czym wyszła.

***

Następnego wczesnego ranka Riker jechał z szefową i jej tatą na ryby. Rik i Ellie kłócili się w samochodzie o to kto będzie śpiewał i co podczas podróży. Gdy dojechali nie było lepiej. Zamiast łowić ryby kłócili się.
- Kiedyś złowiłem łososia wielkości Rockyego. – chwalił się Rik.
- Tak. Ale chyba wtedy Rocky miał 3 lata. – Ellie zgasiła go.
- Nie prawda! Bo 5! – krzyczał Riker.
- Cicho, bo spłoszycie ryby. – powiedział tata Ellie.
- Widzisz Rik? – spytała. – Płoszysz ryby idioto!
- I kto to krzyczy? Teraz jak ja jestem cicho to Ty się odzywasz. – Riker był wściekły. Ellie też. Zaczęli jeszcze bardziej sobie dogryzać.
- Ty wychowywałeś się w chlewie! – krzyczała Ellie to Rika.
- Ty też. A rodziców zastępowały Ci świnie.
- Prawda. Ellie całe dnie przesiadywała ze świniami w chlewie.
- Tato!? – krzyknęła oburzona blondynka. – Wiesz co Rik? – spytała.
- Nie wiem.
- Twoja matka to locha!
- Nie wiem co to locha, ale to obraźliwe. A jak by się odgryźć to twoja wygląda jak wiedźma!
- Nie prawda. Ona jest piękna! A jak już kłócimy się obrażając rodziców… Twój ojciec to knur!
- A twój… - chciał krzyknąć, ale się opanował. - …to bardzo miły człowiek. – dokończył.
- Tak właśnie myślałam. – powiedziała Ellie.
Zapanował spokój. Wszyscy siedzieli na łódce i łowili ryby. Riker łowił je na kanapki z musztardą.
- Mam ją! Mam ją! To duża sztuka! – Rik zaczął ciągnąć wędkę.
Wszyscy usłyszeli plusk. Po chwili Riker wyciągnął Ellie trzymającą jego kanapkę.
- Rzeczywiście duża sztuka! – krzyknął.
- Ty debilu! Nie jestem rybą! Odczep mnie! – krzyczała mokra dziewczyna.
- Proszę bardzo. – Rik odczepił blondynkę, a ta ponownie wpadła do wody.
Mokra Ellie wyszła z wody i usiadła na łódce.
- Kiedyś Cię zabiję! – krzyknęła.
- I wzajemnie. – odrzekł.
Znów zaczęli się kłócić. Tata Ellie zdążył zabrać ryby z łodzi. Gdy wyniósł ostatnią sztukę, Rik i Ellie wpadli do wody. Blondynka próbowała go utopić, ale jej się nie udało. Wynurzyli się z wody.
- I co? – spytał. – Mnie nie idzie utopić, gdyż umiem świetnie nurkować.
- Skoro nie da się Ciebie utopić to wynajdę inny sposób. – odrzekła i zaczęła wyciskać wodę z ubrań i włosów.
Po pół godziny wszyscy byli już gotowi do drogi powrotnej. Rikuś znów kłócił się z szefową o to kto będzie śpiewał w samochodzie. Ojciec Ellie nie mógł ich znieść, więc specjalnie skręcił gwałtownie. Blondynka usiadła Rikowi na kolana. Ten ją objął i pocałował namiętnie. Dziewczyna szybko się od niego odkleiła i usiadła na swoje miejsce. Uśmiechnęła się do niego uroczo. Do końca podróży już się nie kłócili. Gdy dojechali do domu Rika Ellie wysłała mu buziaka na pożegnanie. Sama pojechała z tatą do domu.
- Widziałeś mój pocałunek z Rikerem? Wtedy jak gwałtownie skręciłeś.
- Tak. Widziałem i przyznam, że było to urocze.
- Przyznaj. Zrobiłeś to specjalnie?

- Tak. Nie mogłem was znieść i musiałem was pogodzić.


-----------------------------------------------
Hejka! Kolejny dość długi rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie i wyrażajcie swoje opinie ;)