sobota, 30 sierpnia 2014

(26.) 11. „Wieczór kawalerski”


Minęło trochę czasu. Laura urodziła zdrowe bliźniaki. Wszyscy twierdzą, że są one bardzo podobne do Rossa, jak był mały, a był przesłodki. Ross stał się bardzo opiekuńczy i wstawał w nocy do dzieci. Laura też.

Zostały dwa tygodnie do ślubu. Rodzice wyjechali, więc Rocky i Ryland mieli chatę dla siebie. W przygotowania do wieczoru kawalerskiego Rika wciągnęli Rossa i ich kumpla Ella. Nakupowali jedzenia jak na wojnę. Wieczorem wszystko było gotowe. Ross poszedł po Rika.
- Hej Rik! – krzyknął jak tylko brat otworzył mu drzwi.
- Hej Ross. Co jest tak ważne, że przychodzisz tu o 20:03? Ja chciałem już spać.
- A nic… Tak po prostu… - przeciągał. – Mama Stormie kazała mi Ciebie przyprowadzić. – dodał szybko.
- A po co?
- Ma do nas jakąś sprawę. Nie mówiła konkretnie co… To jak idziesz?
- Jak muszę, to zaraz idę. Tylko się ogarnę i przebiorę z piżamy.
Ross poczekał chwilę na brata i ruszyli do domu Lynchów. Od wejścia wisiały dekoracje, których Rik nie widział, bo było ciemno. Ross pokazał Rockyemu, że już są i wtedy… Wszyscy bracia Rika    i Ell wyskoczyli z ukrycia. Riker nie spodziewał się, że bracia i kumpel zrobią mu taką niespodziankę… Z początku chłopaki siedzieli i grali w karty, ale później się to zmieniło…

***

Tymczasem ciężarna Rydel, Lau, która zostawiła dzieci ze swoją mamą oraz Raini, siedziały u Ellie na wieczorze panieńskim. Dziewczyny plotkowały sobie o chłopakach, robiły maseczki na twarz, dłonie i stopy, robiły masaże pleców, malowały paznokcie i zajadały się ciastkami. Świetnie się bawiły słuchając płyt różnych wykonawców. Ze spokojnego wieczoru zrobiła się dzika babska impra.

***


Gdy Rocky schował karty do domu wparowały tancerki zamówione przez Rylanda. Tańczyły i rozbierały się. Rik wiedział, że nie powinien, ale zaczął zabawiać się z jedną z nich. W porę powstrzymał go Ross, który właśnie miał wracać do siebie. Riker tylko machnął ręką i zaczął zbierać swoje rzeczy. Ross wyszedł. Riker postanowił jeszcze trochę posiedzieć. Po pół godziny Ell też wrócił do siebie. Gdy bracia zasnęli wyszedł z domu i ruszył do siebie. Wybijała 4 w nocy. Szedł wąską uliczką, w której nie zależnie od pory dnia jest ciemno. Szedł spokojnie i powoli, gdy w pewnej chwili ktoś z piłą łańcuchową zaatakował go. Zanim się spodział już leżał nieprzytomny w kałuży krwi. Osoba, która to zrobiła zwiała. Rik został sam.


-------------------------------------------
Hejka. Zbliżamy się już do końca tej historii. Jeszcze tylko 5 rozdziałów i epilog.


czwartek, 28 sierpnia 2014

(25.) 10. „Oświadczyny i zerwanie”

Minął tydzień. Riker jest właśnie u jubilera.
- Dzień dobry. Ja przyszedłem odebrać pierścionek zaręczynowy z grawerem. Zamówienie na nazwisko Lynch.
- Dzień dobry. Zaraz przyniosę. – sprzedawca poszedł po pierścionek Rika, który w tym czasie oglądał obrączki.
- Proszę pana zamówienie.
- Dziękuję. A ile kosztują te pierścionki, ale z grawerem?
- W zależności od długości napisu. Cena waha się od 250 zł do 600 zł.
- Aha. A jaki jest czas oczekiwania?
- Od 5 dni do 2 tygodni. W zależności od ilości zamówień.
- Wie pan co? Chcę zamówić te obrączki z grawerem „Riker i Ellie <3 29.07.2014r.”.
- Dobrze. Akurat nie mamy zamówień, więc obrączki będą do odbioru za tydzień. Będzie to kosztowało 350 zł. – sprzedawca napisał na kartce dane Rikera, datę odbioru, co ma być na obrączkach, numer serii obrączek oraz cenę. Poprosił Rika o podpis. Sam też się podpisał. Poszedł skserować tą kartkę i wrócił. Oryginał dął Rikowi, sam schował kopię do teczki. Wysłał też e-mail do pracowników od grawerów o nowym zleceniu. Tymczasem Rik poszedł do domu. Skorzystał z okazji, że nie ma Ellie w domu. Zaprosił swoją rodzinę oraz rodzinę Ellie. Przygotował kolację. Ellie przyszła 20 minut przed gośćmi.
- Hej Ellie. Nie idź do jadalni. – powiedział jej Rik od wejścia.
- Hej Rik. A dlaczego?
- Nie ważne. Przebierz się i bądź przed jadalnią tak za 15 minut. Ok.?
- No ok. To ja idę się przebrać.
Ellie poszła do swojej garderoby i przebrała się w śliczną fioletową sukienkę. Riker skończył dekorować stół i też przyszedł się przebrać. Blondynka poprawiała fryzurę. Rik też tylko poprawił swoją grzywkę. Zeszli na dół.
- Przygotowałem kolację, na którą zaprosiłem swoją i two… - wypowiedź Rika przerwał dzwonek do drzwi. – To pewnie oni. – powiedział i poszedł otworzyć drzwi. Zobaczył swoją rodzinę.
- Wchodźcie. Zapraszam do jadalni.
Chwilę później przyszła rodzina Ellie. Rik przywitał ich tak samo jak swoją rodzinę.
- Wchodźcie. Zapraszam do jadalni.
Gdy wszyscy już byli w jadalni, Riker przyniósł jedzenie. Był homar, sałatka „na winie”, sałatka z fetą i inne rarytasy. Goście zajadali się w najlepsze. Rik przyniósł ciasto. Był sernik na zimno, jabłecznik i brzoskwiniowiec. Gdy wszystko było zjedzone Rik postanowił coś powiedzieć.
-  Chciałbym oznajmić wam trzy sprawy. Pierwsza jest głównie kierowana do Ellie. – klęknął i wyjął pierścionek. – Ellie… - zaczął. Był bardzo zestresowany. – Ellie, wyjdziesz za mnie?
Blondynka chwilę się zastanawiała. Chciała potrzymać trochę Rika w niepewności. Spojrzała w jego czekoladowe oczy. „On jest taki słodki.” – pomyślała i uśmiechnęła się. – Zgadzam się. – powiedziała i pocałowała Rika czule. Ten założył jej pierścionek na palec. Był przeszczęśliwy. W końcu ma narzeczoną. Przypomniało mu się, że miał coś jeszcze ogłosić.
- Druga sprawa to… data ślubu. Pobieramy się z Ellie 29 lipca tego roku.
- Wow. – tylko tyle potrafiło powiedzieć jego rodzeństwo i kumpel Ell. Wszyscy byli w szoku. Przez dłuższy czas nie mogli uwierzyć, że Riker bierze ślub. Z zamyślenia wyrwał ich głos Rika.
- Trzecia i najważniejsza sprawa. Ja i Ellie… - zaczął. Zerknął na jej ojca. Kontynuował. - … będziemy mieli trojaczki. – dokończył i ponownie zerknął na ojca swojej narzeczonej. Z jego spojrzenia mógł wywnioskować tylko tyle: „Zabiję Cię Riker, Ty gnoju.”. Riker na samą  myśl o tym postanowił „ulotnić się” z jadalni. Zaczął znosić naczynia. Posprzątał i pożegnał gości. Gdy został sam na sam z Ellie przytulił się do niej i opowiedział co wyczytał ze spojrzenia jej ojca.
- Nie masz się co martwić. On Ci nic nie zrobi.
- Serio Ellie?
- Serio. Ja mu nie pozwolę. Nikt nie będzie krzywdził mojego Rikusia. – powiedziała stanowczo i pocałowała go. – Chodźmy spać. – dodała. Więc tak jak powiedziała, tak zrobiła. Poszła spać. Śniło się jej, że jej ojciec zabił Rika miesiąc przed ślubem. Gdy się obudziła i przypomniała sobie sen postanowiła porozmawiać z tatą, bo do ślubu jest półtorej miesiąca. Szybko się ubrała i postanowiła odwiedzić tatę. Wyszła po cichu, tak by nie zbudzić Rikera. Zapukała do drzwi ojca.
- Cześć tato. Przepraszam, że tak wcześnie.
- Cześć córeczko. Nic się nie stało. Wejdź.
Ojciec wpuścił Ellie do środka. Usiedli w salonie.
- No opowiadaj. Co Cię tu sprowadza o tak wczesnej porze?
- Śniło mi się coś okropnego.
- Ale co?
- Że zabiłeś Rika… Po za tym on opowiadał mi, że wczoraj wyczytał, ze twojego spojrzenia: „Zabiję Cię Riker, Ty gnoju.”.
- Chyba przesadzasz. Ja? Miałbym go zabić? Niby za co?
- No nie wiem… Ty zawsze znajdujesz jakieś powody?
Ich rozmowę przerwała mama Ellie.
- Kochanie. Musisz już wyjść do pracy. – powiedziała mama blondynki do jej ojca i wygoniła go z domu. Ellie wróciła do siebie. Bała się o Rika, bo jej tata mógłby mu coś zrobić. Siedziała smutna w domu. Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek telefonu. Delly dzwoniła. Dziewczyna niechętnie odebrała komórkę.
- Hej Delly. Co jest?
- Hej Ellie? Chciałam iść na zakupy do Centrum Handlowego.
- A o której i z kim?
- You. Raini. Lau. Me. Now. – wyśpiewała Delly do słuchawki.
- Ok. Będę zaraz w tym Centrum. Daj mi 15 minut.
- Ok. Czekamy na Ciebie.
Ellie dołączyła do dziewczyn., Chodziły po sklepach, kupowały wiele nowych ubrań… W pewnym momencie Rydel usłyszała Rock That Rock. Zaczęła tańczyć po całym sklepie z pierścionkiem od Ring Pop i śpiewać ten utwór. Najlepiej wychodził jej fragment „Rock! Rock! Baby!”. Przyjaciółki miały dużo śmiechu.


***

Tymczasem Rocky poszedł do Alex. Spotkali się w parku.
- Hej Rocky.
- Hej Alex. Mam do Ciebie pytanie.
- Jakie?
- Pójdziesz jako moja osoba towarzysząca na weselu mojego brata?
- No nie wiem… Muszę się zastanowić. Dam Ci odpowiedź na koniec spaceru.
- Dobrze…
Rocky i Alex spacerowali. Brunet odprowadził ją do domu.
- I jak? Zastanowiłaś się już?

- Tak Rocky. Zastanowiłam się. Moja odpowiedź brzmi… NIE! – ostatnie słowo wykrzyknęła mu prosto w twarz i weszła do domu. Rocky poszedł do siebie. Postanowił zerwać z nią przez smsa.























----------------------------------------------------
Hejka!
Dziś chciałabym polecić Wam nowy blog Rikeroholic. Zapowiada się ciekawie, bo to CZYTELNICY będą decydować o losach bohaterów. Zachęcam do czytania, obserwowania i komentowania. Oto link do niego: http://r5-interaktywnyblog.blogspot.com

wtorek, 26 sierpnia 2014

(24.) 9. „Randka Rockyego”


Dzień po stypie, Rocky z samego rana postanowił zadzwonić do Alex.
- Hej! To ja Rocky. Poznaliśmy się wczoraj na stypie.
- Hej Rocky. Pamiętam w jakich okolicznościach się poznaliśmy.
- Mam pytanie.
- Jakie?
- Alex, umówisz się ze mną?
- Co za głupie pytanie? Jasne, że tak.
- A pasuje Ci dziś o 16:30 w kawiarni?
- Dziś… Nie mogę… Pracuję do 21… Ale jutro o tej porze jestem wolna.
- Świetnie. To spotkajmy się w jutro w kawiarni o 16:30. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia Rocky.
Gdy tylko Rocky skończył rozmowę, Riker pojawił się w salonie.
- I co? Umówiłeś się z tą całą Alex?
- Tak. Spotkam się z nią jutro o 16:30 w kawiarni.
- Jak to jutro o 16:30? Miałeś iść kupić ze mną garnitur na mój ślub!
- Sorry Rik, ale idę na randkę z Alex. Po zakup garnituru weź mamę. Ona Ci lepiej doradzi. A po za tym. Ty jeszcze się Ellie nie oświadczyłeś, a chcesz już garnitur kupować.
- Oświadczę się jej w sobotę na tej kolacji, na którą was zaprosiłem. A garnitur wolę kupić szybciej niż biegać za nim i kupować za mały lub za duży, bo na ostatnią chwilę.


***


Czas do randki Rockyego i Alex szybko zleciał. Tego dnia Rocky szykował się cały dzień. Nie mógł się zdecydować co ubrać, jak się uczesać… Nikt mu nie chciał pomóc, bo wszyscy znali Rockyego. Przed randką zawsze był marudny. Ciężko się było z nim dogadać. W końcu mama Stormie podjęła się tego „trudnego” zadania i uczesała Rockyego. Pomogła mu wybrać ubrania. Wyszykowała go w pół godziny. Rocky wyszedł zadowolony i kupił po drodze kwiatka dla Alex. Przyszedł po nią o 16:00, pomimo, iż umówił się z nią w kawiarni. Zapukał do drzwi, które otworzył jej ojciec.
- Dzień dob… - zaczął Rocky, ale ojciec Alex mu przerwał.
- Alex nie może umawiać się na randki. Szczególnie z muzykami. – powiedział dość spokojnie i zamknął drzwi. Blondynka zauważyła Rockyego i wbrew zakazowi ojca wyszła z domu.
- Rocky! Zaczekaj! – krzyczała za nim. – Specjalnie dla Ciebie wymknęłam się z domu!
Rocky nie słuchał wołania dziewczyny. Ruszył do domu. Nic go nie zatrzymywało.
- Rocky! Ty idioto! Wracaj tu! Kocham Cię! – krzyczała tak przez parę minut. W końcu Rocky odwrócił się.
- Co chcesz!? Po co łamiesz zasady!? Zrozumiałem! Twój ojciec nie chce byśmy się spotykali! Daj mi spokój! – wykrzyczał jej i rzucił herbacianą różę na ulicę. Alex podbiegła do niego, zabierając przy okazji różę z ulicy. Podeszła do niego jeszcze bliżej i przytuliła.
- Rocky, kotuś. Ja Cię kocham. Tylko dla Ciebie złamałam zakaz. Bardzo mi zależy na Tobie i na naszym związku.
- Mi też Alex.
- To co? Idziemy na tą randkę do kawiarni?
- Idziemy. – powiedział Rocky, chwycił za rękę blondynkę i ruszył do kawiarni. Ich randka się udała. Po za kawiarnią byli też na spacerze nad kanałem. Na koniec randki Rocky delikatnie pocałował Alex. Odprowadził ją do domu. Sam wrócił do swojego. Tam na kanapie siedział Rik, który czekał na opowieści z randki Rockyego.
- Co tak wcześnie? – spytał Riker.
- Alex już była nieco zmęczona… Ja w sumie też… A dlaczego się pytasz?
- Bo wiesz… Randka z taką laską powinna się przynajmniej skończyć w łóżku…
- Serio Rik? Serio? Widziałem ją dopiero drugi raz. Ten pierwszy to był jak się poznaliśmy na stypie. Ja taki nie jestem. Ja to mogę czekać do ślubu.
- Idiota z Ciebie. – mruknął pod nosem Rik i poszedł do siebie. Ostatnim czasem przeprowadził się do Ellie.

sobota, 23 sierpnia 2014

Nowy blog

Jakiś czas temu założyłam nowego bloga. Będę prowadzić go z Rikeroholic. 
Jego oficjalny start odbędzie się 15 września :)

piątek, 22 sierpnia 2014

(23.) 8. „Pogrzeb i stypowa miłość”


Rozdział dedykuję mojej cioci, która dziś brała ślub. Pozdrowienia z wesela!
-------------------------

Następnego dnia państwo Marano zaczęli przygotowywać pogrzeb Vanessy. Zamawiali kwiaty, księdza na pogrzeb. Największą trudność sprawiło im wybranie trumny i menu na stypę. Gdy pytali się np. Laury o dania to mówiła, że chce devolaja. Ross chciał gołąbki, a Riker uważał, że w ogóle nie ma sensu robić stypy, bo nikt nie lubił Van. W wypadku trumny państwo Marano nie mogli się dogadać. Mama Van chciała dębową trumnę dla córki, a ojciec sosnową. Przygotowania trwały
w nieskończoność.

***



Minęły dwa dni. Wszyscy w swoich domach szykowali się do pogrzebu Van. Ross martwił się o Laurę. Źle znosiła śmierć siostry. Za to Riker był w doskonałym humorze. Chodził po domu i śpiewał „Radosny dzień dziś nastał, bo kosiarz Vanessę zabrał.” Jego śpiew przerwał Rocky.
- Riker, Ty idioto! Nie widzisz, że nikt oprócz Ciebie się nie cieszy!? Przestań nas wpieniać!
- Dobra, dobra… Ale zobaczysz, jak tylko tą Van pochowają. Wszyscy pójdą na stypę i będą chlać do upadłego.
- Chyba tylko Ty. Może mi jeszcze powiesz, że będziemy tańczyć?
- Oczywiście. To jej ostatnia wola. Wszyscy mają zatańczyć na jej stypie i zaśpiewać „Here Comes Forever”.
- Chłopaki szykować się! – krzyknęła Stormie.
- Do samochodu wszyscy! – wrzeszczał Mark siedzący w samochodzie przed domem.
- Mamo! Gdzie mój krawat! – krzyknął Ryland ze swojego pokoju.
- Ten to zawsze nie przygotowany… - powiedziała Stormie i poszła do syna. Stojąc na schodach dodała: - A wy chłopaki do samochodu!
Po godzinie wszyscy siedzieli w kostnicy. Czekali 15 minut... 20 minut… 40 minut… I nic. Nikt nie wyszedł odmówić różańca i odprawić „mszy”.
- Widzisz Rocky. Mówiłem. Wszyscy się cieszą, że Van nie ma. – szepnął Riker do Rockyego. Laura to usłyszała i się popłakała.
- Może jednak wszyscy oprócz Lau. – powiedział szeptem Rik do Rockyego.
W końcu po godzinie przyszedł spóźniony ksiądz i odprawił za Van mszę. Po pół godziny Vanessa leżała już pochowana, a wszyscy jechali na stypę. Riker po przyjeździe na salę, poszedł przygotować instrumenty i mikrofony. Po 15 minutach R5 zaśpiewało zgodnie z ostatnią wolą Van „Here Comes Forever”. Po tej piosence był posiłek. Były i devolaje i gołąbki. Po obiedzie było ciasto. Riker zjadł 5 kawałków wuzetki i nie podzielił się z Ellie. Za to Ross karmi Laurę, a Ratliff Rydel. Zaraz po deserze wszyscy poszli tańczyć, włącznie z obsługą. Podczas Tańca Rocky zderzył się z jedną z kelnerek. Dziewczyna od razu wpadła mu w oko.
- Jestem Rocky. A Ty? – zrzekł do niej.
- Alex. – odpowiedziała mu.
- Może chcesz potańczyć razem?
- Chętnie.
Stypa trwała do późna. Każdy wracał do swojego domu.
- I co Rocky? – spytał Rik. – Poszedłeś na stypę, zaśpiewałeś „Here Comes Forever”, zatańczyłeś… Może i się nie upiłeś, ale poderwałeś laskę.
- I co z tego. I tak się z nią nie umówiłem…
- A masz jej numer?
- Mam. A co?
- Zadzwoń do niej jutro i się umów.
- No nie wiem Rik…
- Chyba nie pozwolisz, by ładna blondynka o imieniu Alex Ci uciekła. Co?
- Nie pozwolę. Zadzwonię do niej jutro i się z nią umówię.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

One Shot „Szalona Vanka i reszta”

One Shot dedykuję wszystkim fanom Vanessy Marano!


„Vanessa”
Kilka dni temu spotkałam Rika w sklepie z jakąś wysoką blondynką. Początkowo to mnie nie ruszało, ale dzisiaj... Gdy znów ich spotkałam, zrobiłam się zazdrosna. Wpadłam do domu trzaskając przy tym ze wściekłością drzwiami. Wparowałam do pokoju Lau.
- Siostra, co się stało? - spytała i pokazała na wolne miejsce obok siebie.
- Rik... On ma inną... - kilka łez spłynęło razem z tuszem do rzęs po moim policzku.
- Nie płacz... On nigdy nie był i nie będzie Ciebie wart... - pocieszała mnie Laura.
- Tak, jak Ciebie Ross...
- Nie mów tak. Ross jest mnie wart, tylko trochę się wstydzi, wyznać mi miłość.
- Nie oszukuj się Lau. On tylko takiego udaje, a tak na prawdę ma kilka panienek. Każdą w innym mieście.
- To nie prawda! Mówisz tak, bo Tobie nie układa się z Rikiem! A że i Rik i Ross to Lynche, nie znaczy, że są tacy sami!
- Uspokój się. Nie chciałam Cię zdenerwować. - przytuliłam siostrę. - Wiesz co? Zapomnijmy o chłopakach i chodźmy na imprezę.
- Dobry pomysł.
Razem z Lau wyszykowałyśmy się i ruszyłyśmy do klubu karaoke. Tańczyłyśmy, piłyśmy, a Lau wzięła udział w konkursie karaoke. Wygrała. Wszystko było dobrze, do czasu... W klubie pojawił się Rik z tą blondynką. Gdy go zobaczyłam, postanowiłam coś zrobić. Rzuciłam się z łapami na to babsko. Wyrwałam jej garść włosów i zniszczyłam sukienkę.
- Van, co w Ciebie wstąpiło!? Nie chcę Cię znać! - Rik krzyknął mi w twarz. - Wyprowadzić je! - nakazał ochroniarzowi.
- Ale to ona zaczęła! Odebrała mi chłopaka i ojca mojego dziecka! - wrzeszczałam. Zupełnie nie wiem skąd wkręciło mi się to ostatnie.
- Musisz się z tym pogodzić. - blondynka, która przyszła z Rikiem zaśmiała mi się w twarz.
- To jeszcze nie koniec! - krzyknęłam i wyrwałam się ochroniarzowi. Jeszcze bardziej poturbowałam tą paskudę. Teraz mnie popamięta.

*ranek*
„Ross”
Szedłem sobie ulicą i słuchałem Disco z telefonu. Przez nie uwagę wpadłem na Lau. Zazwyczaj jestem nieśmiały, gdy widzę śliczną dziewczynę, ale dziś wziąłem się w garść i odważyłem się umówić z Lau. Nie zdejmując słuchawek zaśpiewałem jej:
Lau uśmiechnęła się i poszła. Chyba znów to zawaliłem... Załamany wróciłem do domu.

„Laura”
Wróciłam do domu i usiadłam na kanapie. Van dosiadła się do mnie i zaśpiewała mi o Riku. Ja opowiedziałam o tym co wydarzyło się dziś między mną, a Rossem.
- ... Nie wiem czy iść do niego czy nie? - spytałam na koniec mojej opowieści.
- Zrób to co uważasz za słuszne. Chociaż ja bym tam poszła. Daj mu szansę.
- Wiesz co? Pójdę tam i dam mu szansę. A Tobie radzę porozmawiać z Rikiem. Gdyby wiedział co czujesz na pewno by postąpił inaczej...
Van wyszła z domu, a ja zaczęłam szykować się do spotkanie z Rossem. Bardzo się stresuję, bo nie wiem co się wydarzy...

„Vanessa”
Poszłam porozmawiać z Rikerem.
- ...I tak to wygląda. - skończyłam swój monolog.
- Nie wiedziałem, że się we mnie kochasz. Gdybym wiedział, nie zacząłbym się spotykać z tamtą blondyną. Dzięki, że byłaś szczera. Porozmawiam z moją dziewczyną i dam Ci znać, gdy będę wolny. - przytulił mnie. Uśmiechnęłam się. Cmoknęłam go w policzek, gdy do pokoju Rika wparowała ta blondyna.
- Kochanie co to ma znaczyć? Mówiłeś, że ta Marano nic dla Ciebie nie znaczy.
- To ja już pójdę. - ruszyłam do wyjścia.
- Zostań. Musimy porozmawiać we trzech.

„Ross”
Siedziałem w swoim pokoju i zastanawiałem się czy Laura przyjdzie. Moje rozmyślenia przerwały krzyki. Chyba dziewczyna rzuciła Rika. I miałem rację. Rik wbiegł do mojego pokoju.
- Schowaj mnie. Moja była jest wściekła i mnie rzuciła, a zakochana we mnie Vanka chce brać ze mną ślub. - powiedział cały zdyszany.
- A co mnie to? - wypchnąłem Rika za drzwi.
Po pięciu minutach wybiła 8 wieczorem. W moich drzwiach pojawiła się Laura.
- Cześć Rossy. - ucałowała mnie w policzek.
- Hej Lau. Siadaj. - pokazałem na wolne miejsce obok siebie. Usiadła. Przez kilka minut nic nie mówiliśmy tylko patrzeliśmy sobie w oczy. Dopiero po dłuższym czasie otrząsnąłem się i wziąłem moją ukochaną gitarę Lunę do ręki.
- Co dla Ciebie zagrać? - spytałem nieśmiało.
- Co chcesz Rossy. - cmoknęła mnie w policzek. Postanowiłem zaśpiewać jej Superhero. Gdy skończyłem odłożyłem gitarę na miejsce i usiadłem z powrotem obok Lau. Marano wtuliła się we mnie. Spojrzała mi w oczy i zaczęła coś cicho szeptać mi do ucha.

„Laura”
Siedziałam wtulona w Rossa i szeptałam mu na uszko.
- Kocham Cię. - cmoknęłam go w ucho.
- Ja...Ciebie...Też... - trochę się jąkał. Chyba nadal się wstydził.
- Spokojnie Rossy. Nie masz się co bać. Ja Ci krzywdy nie zrobię. Kocham Cię... - pocałowałam go w policzek.
- W sumie to masz rację. - też mnie pocałował w policzek. Siedzieliśmy tak jeszcze z pół godziny.
- Rossy, ja już muszę się zbierać. - cmoknęłam go w policzek.
- Nie idź.
Przyciągnął mnie do siebie, więc ja go pocałowałam namiętnie. Ross odwzajemnił to. Położyliśmy się na jego łóżku. Całowaliśmy się tak przez dość krótki czas, bo mój Lynch zaczął mnie rozbierać. Ja zrobiłam to samo. Po chwili bawiliśmy się w najlepsze. Rossy był bardzo delikatny i czuły.

„Vanessa”
Już od kilku godzin gonię się z Rikiem po całym Los Angeles. W końcu go dopadłam w jego pokoju.
- I co Rik? Teraz mi nie uciekniesz. - cmoknęłam Rika w policzek. - Tamta Cię rzuciła, więc teraz masz mnie i tylko mnie. - znów go cmoknęłam.
- Serio? Mogę mieć każdą, nie tylko Ciebie... Ale skoro już tutaj jesteś i mnie kochasz pozostaje mi tylko jedno. Czy Ty zostaniesz moją dziewczyną?
- Tak, tak, tak! - rzuciłam mu się na szyję.

*miesiąc później*
„Vanessa”
Rik znów ma inną. Umawia się nawet z moją kuzynką! Tego już za wiele. Spotkałam się z Rikiem. Zaczęłam śpiewać mu jedną z moich ulubionych piosenek Disco Polo. O dziwo znał tekst i się do mnie przyłączył. Zwykłą rozmowę zamieniliśmy na ten utwór. Gdy go skończyliśmy, każde z nas poszło w swoją stronę. Znów nie dogadałam się z Rikerem. Wróciłam do domu, gdzie na kanapie siedziała zapłakana Laura z jakimś zdjęciem w ręce.
- Co jest siostra? - spytałam i przytuliłam ją.
- Ross chyba mnie rzucił, gdyż dowiedział się o tym, że będziemy mieli Rossiątko. Po prostu uciekł bez słowa...
- Wiesz Lau. On jeszcze wróci. Dziś był w szoku dlatego tak postąpił. - pocieszałam siostrę. Jak widać nie tylko ja nie mam szczęścia w miłości...

„Ross”
Byłem w szoku po tym co powiedziała mi Laura. Teraz gdy ochłonąłem po pierwszym wrażeniu muszę z nią porozmawiać. Kupiłem bukiet czerwonych róż i pierścionek dla Lau. Przyszedłem do jej domu. Drzwi otworzyła moja Laurunia. Wyciągnąłem ją za rękę do ogród. Tam ukląkłem przed nią.
- Lauro Marie Marano, wyjdziesz za mnie? - spytałem i spojrzałem jej głęboko w oczy.
- Oczywiście, że tak!
Ubrałem jej pierścionek na palec, a ona rzuciła mi się na szyję. Pocałowaliśmy się.

*rok później*
„Laura”
Już dawno temu pobrałam się z Rossem. Urządziliśmy wspólny ślub z Rikessą i Rydellington...
Ja już urodziłam, a Delly dopiero za pół roku. Vanka chciałaby dziecko, ale Rik się nie zgadza. Twierdzi, że jeszcze jest czas...

Teraz wszyscy jesteśmy bardzo szczęśliwi...