poniedziałek, 18 sierpnia 2014

One Shot „Szalona Vanka i reszta”

One Shot dedykuję wszystkim fanom Vanessy Marano!


„Vanessa”
Kilka dni temu spotkałam Rika w sklepie z jakąś wysoką blondynką. Początkowo to mnie nie ruszało, ale dzisiaj... Gdy znów ich spotkałam, zrobiłam się zazdrosna. Wpadłam do domu trzaskając przy tym ze wściekłością drzwiami. Wparowałam do pokoju Lau.
- Siostra, co się stało? - spytała i pokazała na wolne miejsce obok siebie.
- Rik... On ma inną... - kilka łez spłynęło razem z tuszem do rzęs po moim policzku.
- Nie płacz... On nigdy nie był i nie będzie Ciebie wart... - pocieszała mnie Laura.
- Tak, jak Ciebie Ross...
- Nie mów tak. Ross jest mnie wart, tylko trochę się wstydzi, wyznać mi miłość.
- Nie oszukuj się Lau. On tylko takiego udaje, a tak na prawdę ma kilka panienek. Każdą w innym mieście.
- To nie prawda! Mówisz tak, bo Tobie nie układa się z Rikiem! A że i Rik i Ross to Lynche, nie znaczy, że są tacy sami!
- Uspokój się. Nie chciałam Cię zdenerwować. - przytuliłam siostrę. - Wiesz co? Zapomnijmy o chłopakach i chodźmy na imprezę.
- Dobry pomysł.
Razem z Lau wyszykowałyśmy się i ruszyłyśmy do klubu karaoke. Tańczyłyśmy, piłyśmy, a Lau wzięła udział w konkursie karaoke. Wygrała. Wszystko było dobrze, do czasu... W klubie pojawił się Rik z tą blondynką. Gdy go zobaczyłam, postanowiłam coś zrobić. Rzuciłam się z łapami na to babsko. Wyrwałam jej garść włosów i zniszczyłam sukienkę.
- Van, co w Ciebie wstąpiło!? Nie chcę Cię znać! - Rik krzyknął mi w twarz. - Wyprowadzić je! - nakazał ochroniarzowi.
- Ale to ona zaczęła! Odebrała mi chłopaka i ojca mojego dziecka! - wrzeszczałam. Zupełnie nie wiem skąd wkręciło mi się to ostatnie.
- Musisz się z tym pogodzić. - blondynka, która przyszła z Rikiem zaśmiała mi się w twarz.
- To jeszcze nie koniec! - krzyknęłam i wyrwałam się ochroniarzowi. Jeszcze bardziej poturbowałam tą paskudę. Teraz mnie popamięta.

*ranek*
„Ross”
Szedłem sobie ulicą i słuchałem Disco z telefonu. Przez nie uwagę wpadłem na Lau. Zazwyczaj jestem nieśmiały, gdy widzę śliczną dziewczynę, ale dziś wziąłem się w garść i odważyłem się umówić z Lau. Nie zdejmując słuchawek zaśpiewałem jej:
Lau uśmiechnęła się i poszła. Chyba znów to zawaliłem... Załamany wróciłem do domu.

„Laura”
Wróciłam do domu i usiadłam na kanapie. Van dosiadła się do mnie i zaśpiewała mi o Riku. Ja opowiedziałam o tym co wydarzyło się dziś między mną, a Rossem.
- ... Nie wiem czy iść do niego czy nie? - spytałam na koniec mojej opowieści.
- Zrób to co uważasz za słuszne. Chociaż ja bym tam poszła. Daj mu szansę.
- Wiesz co? Pójdę tam i dam mu szansę. A Tobie radzę porozmawiać z Rikiem. Gdyby wiedział co czujesz na pewno by postąpił inaczej...
Van wyszła z domu, a ja zaczęłam szykować się do spotkanie z Rossem. Bardzo się stresuję, bo nie wiem co się wydarzy...

„Vanessa”
Poszłam porozmawiać z Rikerem.
- ...I tak to wygląda. - skończyłam swój monolog.
- Nie wiedziałem, że się we mnie kochasz. Gdybym wiedział, nie zacząłbym się spotykać z tamtą blondyną. Dzięki, że byłaś szczera. Porozmawiam z moją dziewczyną i dam Ci znać, gdy będę wolny. - przytulił mnie. Uśmiechnęłam się. Cmoknęłam go w policzek, gdy do pokoju Rika wparowała ta blondyna.
- Kochanie co to ma znaczyć? Mówiłeś, że ta Marano nic dla Ciebie nie znaczy.
- To ja już pójdę. - ruszyłam do wyjścia.
- Zostań. Musimy porozmawiać we trzech.

„Ross”
Siedziałem w swoim pokoju i zastanawiałem się czy Laura przyjdzie. Moje rozmyślenia przerwały krzyki. Chyba dziewczyna rzuciła Rika. I miałem rację. Rik wbiegł do mojego pokoju.
- Schowaj mnie. Moja była jest wściekła i mnie rzuciła, a zakochana we mnie Vanka chce brać ze mną ślub. - powiedział cały zdyszany.
- A co mnie to? - wypchnąłem Rika za drzwi.
Po pięciu minutach wybiła 8 wieczorem. W moich drzwiach pojawiła się Laura.
- Cześć Rossy. - ucałowała mnie w policzek.
- Hej Lau. Siadaj. - pokazałem na wolne miejsce obok siebie. Usiadła. Przez kilka minut nic nie mówiliśmy tylko patrzeliśmy sobie w oczy. Dopiero po dłuższym czasie otrząsnąłem się i wziąłem moją ukochaną gitarę Lunę do ręki.
- Co dla Ciebie zagrać? - spytałem nieśmiało.
- Co chcesz Rossy. - cmoknęła mnie w policzek. Postanowiłem zaśpiewać jej Superhero. Gdy skończyłem odłożyłem gitarę na miejsce i usiadłem z powrotem obok Lau. Marano wtuliła się we mnie. Spojrzała mi w oczy i zaczęła coś cicho szeptać mi do ucha.

„Laura”
Siedziałam wtulona w Rossa i szeptałam mu na uszko.
- Kocham Cię. - cmoknęłam go w ucho.
- Ja...Ciebie...Też... - trochę się jąkał. Chyba nadal się wstydził.
- Spokojnie Rossy. Nie masz się co bać. Ja Ci krzywdy nie zrobię. Kocham Cię... - pocałowałam go w policzek.
- W sumie to masz rację. - też mnie pocałował w policzek. Siedzieliśmy tak jeszcze z pół godziny.
- Rossy, ja już muszę się zbierać. - cmoknęłam go w policzek.
- Nie idź.
Przyciągnął mnie do siebie, więc ja go pocałowałam namiętnie. Ross odwzajemnił to. Położyliśmy się na jego łóżku. Całowaliśmy się tak przez dość krótki czas, bo mój Lynch zaczął mnie rozbierać. Ja zrobiłam to samo. Po chwili bawiliśmy się w najlepsze. Rossy był bardzo delikatny i czuły.

„Vanessa”
Już od kilku godzin gonię się z Rikiem po całym Los Angeles. W końcu go dopadłam w jego pokoju.
- I co Rik? Teraz mi nie uciekniesz. - cmoknęłam Rika w policzek. - Tamta Cię rzuciła, więc teraz masz mnie i tylko mnie. - znów go cmoknęłam.
- Serio? Mogę mieć każdą, nie tylko Ciebie... Ale skoro już tutaj jesteś i mnie kochasz pozostaje mi tylko jedno. Czy Ty zostaniesz moją dziewczyną?
- Tak, tak, tak! - rzuciłam mu się na szyję.

*miesiąc później*
„Vanessa”
Rik znów ma inną. Umawia się nawet z moją kuzynką! Tego już za wiele. Spotkałam się z Rikiem. Zaczęłam śpiewać mu jedną z moich ulubionych piosenek Disco Polo. O dziwo znał tekst i się do mnie przyłączył. Zwykłą rozmowę zamieniliśmy na ten utwór. Gdy go skończyliśmy, każde z nas poszło w swoją stronę. Znów nie dogadałam się z Rikerem. Wróciłam do domu, gdzie na kanapie siedziała zapłakana Laura z jakimś zdjęciem w ręce.
- Co jest siostra? - spytałam i przytuliłam ją.
- Ross chyba mnie rzucił, gdyż dowiedział się o tym, że będziemy mieli Rossiątko. Po prostu uciekł bez słowa...
- Wiesz Lau. On jeszcze wróci. Dziś był w szoku dlatego tak postąpił. - pocieszałam siostrę. Jak widać nie tylko ja nie mam szczęścia w miłości...

„Ross”
Byłem w szoku po tym co powiedziała mi Laura. Teraz gdy ochłonąłem po pierwszym wrażeniu muszę z nią porozmawiać. Kupiłem bukiet czerwonych róż i pierścionek dla Lau. Przyszedłem do jej domu. Drzwi otworzyła moja Laurunia. Wyciągnąłem ją za rękę do ogród. Tam ukląkłem przed nią.
- Lauro Marie Marano, wyjdziesz za mnie? - spytałem i spojrzałem jej głęboko w oczy.
- Oczywiście, że tak!
Ubrałem jej pierścionek na palec, a ona rzuciła mi się na szyję. Pocałowaliśmy się.

*rok później*
„Laura”
Już dawno temu pobrałam się z Rossem. Urządziliśmy wspólny ślub z Rikessą i Rydellington...
Ja już urodziłam, a Delly dopiero za pół roku. Vanka chciałaby dziecko, ale Rik się nie zgadza. Twierdzi, że jeszcze jest czas...

Teraz wszyscy jesteśmy bardzo szczęśliwi...

1 komentarz:

  1. Fanki Vanessy to Cie zatłuka za ten psychopatyczny charakter. I kto zaprasza dziewczynę mówiac jej żeby przyszła nago? Pedofil, zboczeniec albo pijany. Nie żeby coś, ja bym nie poszła. Teraz cytujac uwagę z mojego starego bloga - pierścionka według zasad poprawnej polszczyzny się nie ubiera, a zakłada. W sumie nie wiem przez co to jest regulowane. Przynajmiej będa dzieci =) Pewnie znowu produkcja taśmowa, ale będa. Nie lubię dzieci.

    OdpowiedzUsuń