niedziela, 8 czerwca 2014

6. „Wesele”


Tego ranka wszyscy szykowali się do wesela kuzyna Rikera, Rydel, Rockyego, Rossa i Rylanda.
- Mamo! Gdzie jest mój garnitur!? – Ross krzyczał do mamy ze swojego pokoju.
- Ja go mam. Prasuje go i zaraz będzie gotowy. Zejdź do mnie.
- Już idę.
W tym samym czasie Rydel męczyła się, bo nie umiała wyprasować sukienki.
- Mamo pomóż.
- Dellciu sama chciałaś prasować, więc teraz sama sobie radź.
- Ell chodź tu! – wrzasnęła Rydel
Ratliff przyszedł.
- Co jest Delly?
- Umiesz prasować?
- Tak. A co?
- Pomóż wyprasować mi sukienkę.
- Dobrze.
Ratliff wyprasował jej sukienkę.
- Proszę Delly.
- Dzięki.
Rydel poszła się przebrać.
- Ell! – wrzasnęła Delly.
Ratliff wręcz przybiegł do jej pokoju.
- Nie mogę sama zapiąć sukienki. Pomożesz?
- Tak. – Ell zapiął jej sukienkę.
Wszyscy byli gotowi. Była 14:59. Laura właśnie przyszła. Ross otworzył drzwi.
- Hej Rossy! Już jestem.
- Hej Lau! Wejdź. Czekamy na Rika.
Laura weszła do domu i przywitała się ze wszystkimi.
- Dopisałem Cię do prezentu. – Ross szepnął jej na ucho.
- Trzymaj. To część kwoty za prezent. – powiedziała to i dała mu 150 zł.
- Jesteś bardzo uczciwa. Wiedz, że żadna dziewczyna nie chciała iść ze mną na wesele.
- Może myślały, że chcesz z nimi wziąć ślub. – Laura powiedziała to i zaczęła się śmiać.
- Może masz racje.
Ich rozmowę przerwała Stormie.
- Idziemy już gołąbki.
Ross i Laura popatrzyli na siebie i znów zaczęli się śmiać.
Wszyscy pojechali do kościoła.

***

Miał zacząć ślub. Kuzyn podszedł do Rossa i Laury.
- Ross, Laura będziecie naszymi świadkami. Tamci zrezygnowali, bo dowiedzieli się, że nic za to nie dostaną. Już podałem was. Musicie tylko podpisać. – chwycił ich i zaprowadził do biura księdza. Dostali jeden z dokumentów do podpisania. Podpisali  bez zastanowienia i wrócili do Stormie.
- Mamo! Będziemy z Laurą świadkami. – Ross krzyknął podekscytowany.
- To super Rossiu. – mama ucieszyła się i uściskała ich.

***

O 17:00 ślub się skończył. Wszyscy rzucali groszami, a Riker zbierał wszystkie.
- Rik co robisz? spytał Ross
- Zbieram grosze. Przydadzą się na Twój ślub. – odrzekł mu Riker i zaczął się śmiać.
- A nie miałeś zamiaru iść jutro z Ratliffem na piwo?
- Miałem, ale on płaci.
- Co proszę? – wtrącił się Ell.
- Nic. Wcale nie gadaliśmy o jutrze i o Tobie. Coś Ci się przesłyszało. – odpowiedział mu Ross po czym wsiadł do samochodu, by jechać na wesele.
Wszyscy dojechali na wesele. Para młoda pomyliła kierunki i zamiast rzucić kieliszkami tam gdzie miała rzuciła w Rikera, który je złapał. Wszyscy się z niego śmiali.
Wesele trwało i trwało, a Rikowi się nudziło więc raz po raz popijali sobie z Rockym przy stole, gdy reszta tańczyła.
- Ross jak Ty ładnie tańczysz wolnego. – powiedziała do niego mama, która była obok z Markiem.
- Dziękuje mamo, ale mówiłaś to już w ciągu dwóch minut ze sto razy.
Tymczasem Riker rozmawiał z Rockym:
- Już ponad pół wesela lecą piosenki do wolnego…
- Rik minęło dopiero 5 minut. A wolny jest dopiero drugi raz.
- I co z tego. Jeden by wystarczył.
- Riker Ty chyba nigdy nie byłeś na weselu. Co?
- Byłem.
- Chyba jak miałeś 6 lat. – Rocky zaczął się nabijać z Rikera.
- A Ty miałeś 3 lata jak byłeś ostatnio, więc nic nie pamiętasz. – odgryzł się Rik.
Zbliżała się północ kiedy ogłosili konkurs.
- Do wygrania ekspres do kawy. Zapraszamy trzy chętne pary oprócz państwa młodych.
- Organizator musi być bogaty. – powiedział Riker. – Idziemy Rocky?
- Rik oni chcą parę złożoną z chłopaka i dziewczyny.
- To idź pożycz sukienkę od Delly i uczesz się trochę oraz pomaluj. Rydel na pewno ma kosmetyki. A i pamiętaj o obcasach.
- Jak jesteś taki mądry to sam się przebierz.
- Uwaga! Mamy już uczestników! – krzyknął organizator. – Para numer jeden to państwo młodzi, para numer dwa to Ross i Laura, para numer trzy do Rydel i Ratliff, a para numer cztery to Mark i Stormie.
Pierwsze dwie konkurencje były proste. Polegały na szukaniu buta partnerki oraz „test”    z wiedzy o parterze.
- Trzecia i ostatnia konkurencja polega na utrzymaniu partnerki na jednej ręce.
Wszyscy uczestnicy się trochę przestraszyli.
- Ten, który pierwszy uniesie partnerkę wygrywa.
- No dalej Delly. Chyba nie jesteś taka ciężka. – Ratliff pospieszał Rydel, która zdejmowała 4,5 calowe buty.
- Szybciej się nie da Ell. – jęczała, gdyż nie mogła odpiąć buta.
- Stormie jesteś za ciężka. Nie ważysz już 50kg. Nie podniosę Cię. Odpuść sobie ten ekspres.
- Nigdy Mark. Dasz radę.
- Jedyne co zrobię to się połamie. Jesteś za ciężka i tyle.
- Czy Ty sugerujesz, że jestem gruba?
- Nie. Tego nie powiedziałem.
- To dobrze, bo jutro na obiad Twoja ulubiona karkówka ze śliwką.
Pary słabo sobie radziły. Panna młoda zahaczyła się sukienką o krzesło i nie mogła wstać. W końcu…
- Mamy zwycięzców! To… Ross i Laura.
Dostali prawdziwy ekspres do kawy.
- A dla pozostałych też są ekspresy do kawy.
Resta dostała gazety „Ekspres” i kawę.
- Co to ma być? – oburzyła się Stormie. – Widzisz Mark. Mogliśmy dostać maszynę, a nie gazetę i kawę.
- A po co Ci był by kolejny ekspres. A tak masz zapas kawy i jutrzejszą gazetę. Zaoszczędzisz trochę…

 ***

Równo o północy na salę został przywieziony tort weselny. Riker chciał największy kawałek, lecz był tak pijany, że wpadł twarzą w tort.
- Fuj! Pan młody ma trochę smak plastiku…
- Rik ta figurka jest z plastiku. – powiedziała Rydel.
- Dlaczego mówisz to dopiero teraz?
- Bo pobiegłeś do tortu jakby miało dla Ciebie zabraknąć.

  ***

O 3:30 wesele się skończyło. Stormie było wstyd za Rikera. Wszyscy wracali do domu.
- Laura może zostaniesz u nas? – zaproponował jej Ross.
- Nie… Wracam do siebie.
- Nie będziesz wracać sama. Zostajesz u nas i koniec.
- Dobra. Ale wcześnie rano muszę iść do siebie o 9:00 wylatujemy na Hawaje.
- Co!? Ja miałem z Tobą jechać. Ross dlaczego? – chlipnął Riker.
- Nie mówiłem Ci. Szkoda… Ale Cię pocieszę jutro na obiad Twoja ulubiona karkówka ze śliwką… Mnie nie będzie, więc dostaniesz więcej.
- Ale wiedz, że jak wrócisz z Hawajów to Cię nie wpuszczę! – krzyknął Riker i pobiegł do samochodu.
- Riker taki już jest. Istny tatuś Mark. – powiedział Ross do Laury po czym pojechali do domu.

   ***

- Ja idę się pierwszy kąpać! – krzyknął Rik od wejścia.
- Śni Ci się ja idę! – przekrzykiwała Rikera Rydel.
- Chociaż raz sobie poczekasz księżniczko! – krzyknął złośliwie do niej.
- Dziś pierwsza idzie Laura, bo jest naszym gościem. – mama przerwała ich kłótnię.
- Dobra. Ale kto gdzie śpi? – powiedziała spokojnie Laura.
- Ty pewnie będziesz musiała z Rossem. – powiedział złośliwie pijany Riker.
- Na pewno nie z Tobą! – odgryzła się równie złośliwie.
- Delly Ty weźmiesz Ratliffa do siebie. I bez gadania. To rozkaz. – powiedziała Stormie
- A nie może spać u Rikera?
- Nie! – krzyknęła mama równo z Rikerem.
- To może z Rockym?
- Nigdy! Nie jestem gejem! – krzyczał Rocky.
- A może z Rylandem?
- Nie! On jest tak gruby, że musiałbym spać na podłodze. – odezwał się Ratliff.
- I co Delly? Jednak musi spać u Ciebie. – mama uśmiechnęła się do niej po czym dodała:
- Ruchy! Jest już po czwartej!
Laura poszła w kierunku łazienki.
- Rossy chodź wykąpiemy się razem. – szepnęła mu na ucho.
- Nie. Mama była by zła… - odpowiedział również szeptem.
- Ale się nie dowie. Po za tym zaoszczędzimy wodę i czas. Przecież mama kazała się wam pospieszyć.
- No tak. Wezmę tylko więcej ręczników i zaraz przyjdę…

***

Wszyscy położyli się już spać.
- Czarno-białych koszmarów Ratliff. – mruknęła pod nosem bardzo śpiąca Rydel i obróciła się na drugi bok.
- I nawzajem Delly. – odgryzł się Ell i też się obrócił.


--------------------------------------
I co? Jak się podoba? Przyznawać się. Kto myślał, że to wesele Raury?

* W rozdziale pojawiły się oprócz zł grosze. Chyba Riker nie miał zbierać ryżu ;)

4 komentarze:

  1. Czyli Raura się razem myła
    Boski

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu nie? Ryż dobra rzecz... Ekspress do kawy... Miałabym pewne sugestie, ale już Ci nie powiem, bo znowu będę hejterka. Raura... Jak słodko. W ogóle przesuwajac stronę zlały mi się dwa zdania na coś w stylu 'idziemy brać ślub'. I w temacie ślubu to w poprzednim rozdziale była nakreślona sytuacja (nie, to nie jest hejt), więc nie myślałam o ich ślubie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznaję się, ja tak myślałam xD No bo co, to tak wyglądało. Ta relacja mamy z Rossem mnie przeraża. No można kochać matkę, nie mówię, ale żeby takim mamisynkiem? ,,Nie. Mama była by zła… " To oni się będą razem kąpać? Uuuu *.* Muahaha! Gazeta ,,Ekspres" no normalnie nie mogę. A do tego Rik co je plastikowe figurki... Boję się Ciebie!
    Świetny rozdział, czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra, już dam Marcie spokój... na razie... A czytając o tej ich wspólnej kąpieli... powiem ci, że nie zawsze panuję nad odruchem wymiotnym. Dobra, muszę sobie tą całą sytuację jakoś inaczej wyobrazić... ok trochę lepiej. Rik to chyba przez całą noc będzie rzygał :D I nie, żadne wesele Raury! Never, bo znów będę musiała sobie różne rzeczy wyobrażać! Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń