Dopiero koło 11:20 Laura przyszła z
Rossem do Van. Drzwi były zamknięte. Lau przypomniała sobie o kluczu pod
wycieraczką. Wyjęła go, otworzyła drzwi i weszła.
- Van gdzie jesteś!? – wołała.
- Ona chyba jest w łazience. –
powiedział Ross i wskazał na światło w tym pomieszczeniu.
Laura zapukała. Nie usłyszała żadnej
odpowiedzi. Uchyliła drzwi i zobaczyła martwą Vanessę. Wystraszyła się i
wybiegła do siebie do domu. Ross pobiegł za nią. Zamknął jeszcze drzwi… Wbiegł za nią do domu.
- Lau co się stało? Dlaczego wybiegłaś?
– spytał.
- Tam we wannie… - przeciągała. - …była
Van… Ona nie żyła. – Laura wtuliła się w Rossa i płakała.
- Lauruś musimy coś zrobić, bo przecież
nie zostawimy jej tam… Może zadzwonimy po twoich rodziców i oni się tym zajmą.
Ty nie jesteś w stanie, a ja nie wiem co robić.
- Masz rację Rossy.
Laura po kilku minutach uspokoiła się i
zadzwoniła do rodziców. Opowiedziała im wszystko…
- Rodzice przyjadą jeszcze dziś. –
oznajmiła Rossowi.
***
Tymczasem w domu Delly.
- Ell kiedy zaczniemy prowadzić mój
salon piękności?
- Za jakieś 2 miesiące. Przecież wiesz,
że tam trwa remont.
- Wiem… A zrobisz mi teraz herbatkę?
- Oczywiście kochanie. A jaką?
- Owocową. – powiedziała. Jeszcze zanim
wyszedł dodała – i ciastka z galaretką.
- Co tylko sobie zamarzysz księżniczko.
Minęło 5 minut i Ratliff ponownie był w
pokoju. Miał dwie herbaty i ciastka. Zrobił sobie z Rydel taki mini
podwieczorek… Razem było im cudownie. Cały czas karmili się ciastkami nawzajem,
przytulali się i całowali… Porobili sobie urocze zdjęcia… Bawili się świetnie,
bo jeszcze nikt po za Rossem, Lau i państwem Marano nie wiedzieli o śmierci
Vanessy.
***
Następnego dnia w gazetach ukazał się
artykuł.
- „Vanessa Marano siostra sławnej z
serialu Austin & Ally Laury Lynch (z domu Marano) najprawdopodobniej
popełniła samobójstwo. Siostra z mężem znaleźli ją we wannie. Prawdopodobnie
specjalnie upuściła suszarkę do wody, by zginąć od porażenia prądem.” –
przeczytał Riker na głos ten nagłówek.
- Nie brzmi to za dobrze. Ciekawe jak
czuje się Lau? – spytała Ellie z troską… Przytuliła Rikera.
- Nadal chcesz powiedzieć tacie o nas i
dzieciach? W najgorszym wypadku skończy się to nagłówkiem na pierwszej stornie
gazety pod tytułem „Riker Lynch zabity przez ojca Ellie Goulding. Ciekawe na
ile jej ojciec pójdzie siedzieć?”
- Po tym co powiedziałeś to nie. Za
bardzo Cię kocham… Powiemy mu razem, kiedy Ty będziesz gotowy, a on spokojny
jak nigdy.
- Jesteś super. – powiedział i
pocałował ją. – Oh jak ja lubię Cię przytulać i całować… - powiedział z
rozmarzeniem i uśmiechem na ustach…
***
Tymczasem Rossy siedział i śpiewał
Laurze by było jej milej. Nie lubi jak ona jest smutna. Zaśpiewał już wiele
utworów… R5 i swoje… Postanowił zakończyć tak.
Gdy skończył Laura go przytuliła i
szepnęła na ucho:
- Uwielbiam tą piosenkę… Jest
przepiękna… Tak uroczą ją śpiewasz…
- Dzięki Lau. A wiesz co ja lubię?
- Nie? – odpowiedziała pytaniem.
- Jak się uśmiechasz. – powiedział i
zaczął ją łaskotać.
- Ross przestań. – mówiła do niego
śmiejąc się. – Uwielbiam Cię Rossy. – po tych słowach pocałowała go. Przenieśli
się z salonu do sypialni…
----------------------------------------
Hejka! Przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale nie miałam internetu.
Nowy teledysk R5 do utworu „Heart Made Up On You” według mnie jest świetny. Szkoda tylko, że na końcu dziewczyna nie polała samochodu benzyną i nie podpaliła go ;)
A co Wy sądzicie o tym teledysku?
A co Wy sądzicie o tym teledysku?
Ojej tak mi szkoda Vanki... no trudno. Koniec żałoby. Kurde Rik to chyba w coś gra... przy Ellie taki miły chłopczyk tak? Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńDobra. Nie czepiam się. Tylko co rodzice maja zrobić z trupem? Wywalić do ogródka czy zakopać jak psa pod jabłonia? Wiem, że byś tego chciała, ale... Okey. I tak szybko koniec żałoby. Na koniec już się poszli... Nie będę przeklinać u Ciebie, z reszta się wyżyłam na takiej jednej (R)Oksanie. Taki Mops albo Owca, która zjadała strupa i nie sprzatała po sobie. W zeszłym roku było lepiej... Ośmioraczki w drodze =) Coś mi mówi, że jak wszystkie przeżyja to się opluję ze zdziwienia.
OdpowiedzUsuń