Rozdział dedykuję mojej cioci, która dziś brała ślub. Pozdrowienia z wesela!
-------------------------
Następnego dnia państwo Marano
zaczęli przygotowywać pogrzeb Vanessy. Zamawiali kwiaty, księdza na pogrzeb.
Największą trudność sprawiło im wybranie trumny i menu na stypę. Gdy pytali się
np. Laury o dania to mówiła, że chce devolaja. Ross chciał gołąbki, a Riker
uważał, że w ogóle nie ma sensu robić stypy, bo nikt nie lubił Van. W wypadku
trumny państwo Marano nie mogli się dogadać. Mama Van chciała dębową trumnę dla
córki, a ojciec sosnową. Przygotowania trwały
w nieskończoność.
w nieskończoność.
***
Minęły dwa dni. Wszyscy w swoich
domach szykowali się do pogrzebu Van. Ross martwił się o Laurę. Źle znosiła
śmierć siostry. Za to Riker był w doskonałym humorze. Chodził po domu i śpiewał
„Radosny dzień dziś nastał, bo kosiarz Vanessę zabrał.” Jego śpiew przerwał
Rocky.
- Riker, Ty idioto! Nie widzisz, że
nikt oprócz Ciebie się nie cieszy!? Przestań nas wpieniać!
- Dobra, dobra… Ale zobaczysz, jak
tylko tą Van pochowają. Wszyscy pójdą na stypę i będą chlać do upadłego.
- Chyba tylko Ty. Może mi jeszcze
powiesz, że będziemy tańczyć?
- Oczywiście. To jej ostatnia wola.
Wszyscy mają zatańczyć na jej stypie i zaśpiewać „Here Comes Forever”.
- Chłopaki szykować się! – krzyknęła
Stormie.
- Do samochodu wszyscy! – wrzeszczał
Mark siedzący w samochodzie przed domem.
- Mamo! Gdzie mój krawat! – krzyknął
Ryland ze swojego pokoju.
- Ten to zawsze nie przygotowany… -
powiedziała Stormie i poszła do syna. Stojąc na schodach dodała: - A wy
chłopaki do samochodu!
Po godzinie wszyscy siedzieli w
kostnicy. Czekali 15 minut... 20 minut… 40 minut… I nic. Nikt nie wyszedł
odmówić różańca i odprawić „mszy”.
- Widzisz Rocky. Mówiłem. Wszyscy się
cieszą, że Van nie ma. – szepnął Riker do Rockyego. Laura to usłyszała i się
popłakała.
- Może jednak wszyscy oprócz Lau. –
powiedział szeptem Rik do Rockyego.
W końcu po godzinie przyszedł
spóźniony ksiądz i odprawił za Van mszę. Po pół godziny Vanessa leżała już
pochowana, a wszyscy jechali na stypę. Riker po przyjeździe na salę, poszedł
przygotować instrumenty i mikrofony. Po 15 minutach R5 zaśpiewało zgodnie z
ostatnią wolą Van „Here Comes Forever”. Po tej piosence był posiłek. Były i
devolaje i gołąbki. Po obiedzie było ciasto. Riker zjadł 5 kawałków wuzetki i
nie podzielił się z Ellie. Za to Ross karmi Laurę, a Ratliff Rydel. Zaraz po
deserze wszyscy poszli tańczyć, włącznie z obsługą. Podczas Tańca Rocky zderzył
się z jedną z kelnerek. Dziewczyna od razu wpadła mu w oko.
- Jestem Rocky. A Ty? – zrzekł do
niej.
- Alex. – odpowiedziała mu.
- Może chcesz potańczyć razem?
- Chętnie.
Stypa trwała do późna. Każdy wracał
do swojego domu.
- I co Rocky? – spytał Rik. –
Poszedłeś na stypę, zaśpiewałeś „Here Comes Forever”, zatańczyłeś… Może i się
nie upiłeś, ale poderwałeś laskę.
- I co z tego. I tak się z nią nie
umówiłem…
- A masz jej numer?
- Mam. A co?
- Zadzwoń do niej jutro i się umów.
- No nie wiem Rik…
- Chyba nie pozwolisz, by ładna
blondynka o imieniu Alex Ci uciekła. Co?
- Nie pozwolę. Zadzwonię do niej
jutro i się z nią umówię.
O której to dodajemy rozdział? W sumie czytałam wczoraj, ale telefon odmówił posłuszeństwa. Ja dziękuję... Nie dość, że się nażre za free to jeszcze miauczy. Na pogrzebie mojego dziadka byli ludzie o których istnieniu nikt nie wiedział, a potem oczywiście przyleźli żreć. Nawet ojciec jej nie kochał i chciał żeby ja robale szybciej zjadły ;( Riker jest nienormalny i dziwny. Nie lubię go! Bardzo...
OdpowiedzUsuń