sobota, 6 września 2014

(29.) 14. „Przesłuchania, prawda i przygotowania”


Policja zabrała ojca Ellie na komisariat. Najpierw jeden policjant go przesłuchiwał. Wyszedł do kolegi z pracy.
- Ten Goulding nie chce się przyznać to próby zabójstwa Rikera. Ty idź z nim pogadaj. – powiedział i poszedł na przerwę zjeść pączka. Drugi policjant wszedł do środka.
- Panie Goulding, co pan wie o próbie zabójstwa Rikera Lyncha?
- Ja? Nic nie wiem…
- Na pewno? Wszystkie ślady wskazują na pana.
- Na pewno. Chyba ktoś chce mnie wrobić. Nie zabiłbym własnego, przyszłego zięcia, wiedząc jak córka go kocha.
- Jakoś panu nie wierzymy. Zostanie pan w areszcie przez 48 godzin. Jak się pan zdecyduje powiedzieć prawdę, to proszę to zgłosić strażnikowi na obchodzie. – rzekł z powagą policjant i wezwał ochroniarza, by ten zabrał pana Goulding do jego tymczasowej celi.

***

Tymczasem Ross siedział przy Rikerze. Po trzech godzinach Rik miał dość płaczu brata. Otworzył oczy i szturchnął Rossa.
- Ross, Ross… - szeptał. – Nie płacz brat… - próbował go pocieszyć.
- Rik, Ty żyjesz!? – spytał.
- Nie tak głośno Ross. Zdradzę ci sekret. Siadaj powrotem na krzesło.
- A jaki to sekret?
- Zaraz się dowiesz…
- Już się boję. – Ross mówiąc to zaczął się śmiać.
- Bądź poważny Ross.
- No ok.
- Więc tak… Powiedziałem lekarzowi, by przekazał wam, że nie żyję.
- To, to wiem.
- Brat daj dokończyć.
- No dobra. Będę siedział cicho.
- Kazałem mu to przekazać, bo ojciec Ellie znów, by usiłował mnie zabić. To on wyskoczył na mnie z tą piłą łańcuchową.
- Wow. Nie sądziłem, że to aż tak poważne. Bądź pewien, że nikomu nie powiem. – Ross chciał wyjść, ale Rik go zatrzymał.
- Ross, przekaż Ellie, że wyglądam masakrycznie i by nie otwierano trumny. Zrobię jej niespodziankę, ale to później.
- Ok. brat. Jak chcesz. – Ross wyszedł, a Riker zasnął…

***

Z samego rana Ellie razem z mamą Stormie wybrała się przygotowywać pogrzeb dla Rikera. Bardzo jej go brakuje, a w szczególności jego pocałunków. Właśnie wybierają trumnę, gdy dobiega do nich Ross.
- Ellie, nie zastanawiaj się za bardzo nad poduszeczką dla Rika, bo wygląda tak masakrycznie, że lepiej go nie oglądać…
- No ok. Trumna będzie zamknięta… Tylko mam jedną sprawę. Ty idź go zamknij w tej trumnie, bo ja nie dam rady.
- Dobrze Ellie. Jutro razem z Rockym, Rylandem i Ellem się tym zajmiemy.
- Jesteście cudowni. – Ellie cmoknęła Rossa w policzek, ale z miejsca, w którym stanęła Laura, wyglądało to zupełnie inaczej. Zapłakana brunetka wybiegła stamtąd i ruszyła do domu. Ross zorientował się, że Laura tu była, ruszył za nią.
- Lau, zaczekaj! – wołał za nią. Na marne. Dziewczyna nie zatrzymała się. Wróciła do domu i rzuciła się na łóżko. Blondyn „wleciał” do pokoju za nią. Położył się obok niej i zaczął głaskać po plecach. Choć brunetka była zła, nie strąciła jego ręki. Zapłakana próbowała coś powiedzieć.
- Jak Ty możesz Ross? Ledwo Twój brat umarł, a ty już nie zwracając uwagi na swoją żonę całujesz się z jego narzeczoną?
- O co Ci chodzi? O to co było w tym salonie trumien?
- Tak Ross, o to chodzi. Widziałam jak się całujecie.
- Ja się z nią nie całowałem. Ona cmoknęła mnie w policzek w podzięce za pomoc. Mama Stormie i sprzedawca wszystko potwierdzą. Nie wiem, gdzie Ty stałaś, że na to wyglądało.
- No nie wiem Ross. Jakoś Ci nie wierzę.
- To uwierz… - szepnął jej do ucha i pocałował namiętnie w usta. Lau odsunęła go.
- Nie Ross. Nie wierzę Ci i nigdy Ci nie zaufam! – podniosła głos. Ross nie mógł znieść, że znów są skłóceni. Ponownie zaczął całować Laurę namiętnie. Nie dał się odepchnąć. Brunetka nie miała już siły. Poddała się. Ross zdjął bluzkę, najpierw z siebie, później z Lau. Miał zabrać się za rozpinanie stanika, ale w tym momencie dzieci zaczęły płakać. A zapowiadało się tak pięknie. Oboje poderwali się z łóżka i zaczęli uspokajać dzieci. Trochę im to zajęło, gdyż były głodne i trzeba było je przewinąć. Ross zmieniał pieluchy, a Lau karmiła dzieci. Gdy zasnęły Raura odłożyła je do kołysek i wróciła do swojej sypialni. Ross wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia ~ rozbierania Lau. Laurze już przeszła złość na Rossa i też zaczęła go rozbierać. Po chwili znaleźli się nadzy w łóżku. Ross z początku tylko ją przytulał i całował, ale słowa Lau go zmotywowały do nieco innej zabawy z nią w łóżku.
- Mój Rossiaczku seksiaczku, a może tak coś więcej niż przytulanie i pocałunki? – tylko tyle mu szepnęła do ucha.
Raura spędziła ze sobą noc. Laura poczuła się szczęśliwa i bardziej kochana, tak jak podczas ich pierwszej nocy. Ross był zadowolony, że się dogadali… Ale czy na pewno?

3 komentarze:

  1. Nie nie na pewno! Mogła po drodze wlecieć pod pociąg i problem z głowy... albo pod samochód. Też może być. Łatwe życie... też tak chcę. No a Rika dalej nie rozumiem... i to przez\ niego w nexcie bd tytuł "Strata dziecka" bo on się ojca Ellie boi. A to już bronić się nie umie? Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział piękny kocham.
    Sorki za spam, ale blog fajny. Błagam skomentuj.
    Bardzo byłabym wdzięczna
    http://rossandlaurahistoria.blogspot.com/

    Pozdrawiam i życzę weny Klaudia K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oni maja w kij łatwe życie, ja też tak chcę! Riker... Powiem tak - ciota. I teraz Ellie straci dzieci i będzie wesoło. Ross. Ja już go nie ogarniam, W sumie nic nie ogarniam. Tyle... Dobra, jutro muszę wstać na 7 do szkoły, zaczynam basenem i jeszcze mam... Okno. Biedna ja =(|

    OdpowiedzUsuń