Policja zabrała ojca Ellie
na komisariat. Najpierw jeden policjant go przesłuchiwał. Wyszedł do kolegi z
pracy.
- Ten Goulding nie chce
się przyznać to próby zabójstwa Rikera. Ty idź z nim pogadaj. – powiedział i
poszedł na przerwę zjeść pączka. Drugi policjant wszedł do środka.
- Panie Goulding, co pan
wie o próbie zabójstwa Rikera Lyncha?
- Ja? Nic nie wiem…
- Na pewno? Wszystkie
ślady wskazują na pana.
- Na pewno. Chyba ktoś
chce mnie wrobić. Nie zabiłbym własnego, przyszłego zięcia, wiedząc jak córka
go kocha.
- Jakoś panu nie wierzymy.
Zostanie pan w areszcie przez 48 godzin. Jak się pan zdecyduje powiedzieć
prawdę, to proszę to zgłosić strażnikowi na obchodzie. – rzekł z powagą
policjant i wezwał ochroniarza, by ten zabrał pana Goulding do jego tymczasowej
celi.
***
Tymczasem Ross siedział
przy Rikerze. Po trzech godzinach Rik miał dość płaczu brata. Otworzył oczy i
szturchnął Rossa.
- Ross, Ross… - szeptał. –
Nie płacz brat… - próbował go pocieszyć.
- Rik, Ty żyjesz!? –
spytał.
- Nie tak głośno Ross.
Zdradzę ci sekret. Siadaj powrotem na krzesło.
- A jaki to sekret?
- Zaraz się dowiesz…
- Już się boję. – Ross
mówiąc to zaczął się śmiać.
- Bądź poważny Ross.
- No ok.
- Więc tak… Powiedziałem
lekarzowi, by przekazał wam, że nie żyję.
- To, to wiem.
- Brat daj dokończyć.
- No dobra. Będę siedział
cicho.
- Kazałem mu to przekazać,
bo ojciec Ellie znów, by usiłował mnie zabić. To on wyskoczył na mnie z tą piłą
łańcuchową.
- Wow. Nie sądziłem, że to
aż tak poważne. Bądź pewien, że nikomu nie powiem. – Ross chciał wyjść, ale Rik
go zatrzymał.
- Ross, przekaż Ellie, że
wyglądam masakrycznie i by nie otwierano trumny. Zrobię jej niespodziankę, ale
to później.
- Ok. brat. Jak chcesz. –
Ross wyszedł, a Riker zasnął…
***
Z samego rana Ellie razem
z mamą Stormie wybrała się przygotowywać pogrzeb dla Rikera. Bardzo jej go
brakuje, a w szczególności jego pocałunków. Właśnie wybierają trumnę, gdy
dobiega do nich Ross.
- Ellie, nie zastanawiaj
się za bardzo nad poduszeczką dla Rika, bo wygląda tak masakrycznie, że lepiej
go nie oglądać…
- No ok. Trumna będzie
zamknięta… Tylko mam jedną sprawę. Ty idź go zamknij w tej trumnie, bo ja nie
dam rady.
- Dobrze Ellie. Jutro
razem z Rockym, Rylandem i Ellem się tym zajmiemy.
- Jesteście cudowni. –
Ellie cmoknęła Rossa w policzek, ale z miejsca, w którym stanęła Laura,
wyglądało to zupełnie inaczej. Zapłakana brunetka wybiegła stamtąd i ruszyła do
domu. Ross zorientował się, że Laura tu była, ruszył za nią.
- Lau, zaczekaj! – wołał
za nią. Na marne. Dziewczyna nie zatrzymała się. Wróciła do domu i rzuciła się
na łóżko. Blondyn „wleciał” do pokoju za nią. Położył się obok niej i zaczął
głaskać po plecach. Choć brunetka była zła, nie strąciła jego ręki. Zapłakana
próbowała coś powiedzieć.
- Jak Ty możesz Ross?
Ledwo Twój brat umarł, a ty już nie zwracając uwagi na swoją żonę całujesz się
z jego narzeczoną?
- O co Ci chodzi? O to co
było w tym salonie trumien?
- Tak Ross, o to chodzi.
Widziałam jak się całujecie.
- Ja się z nią nie
całowałem. Ona cmoknęła mnie w policzek w podzięce za pomoc. Mama Stormie i
sprzedawca wszystko potwierdzą. Nie wiem, gdzie Ty stałaś, że na to wyglądało.
- No nie wiem Ross. Jakoś
Ci nie wierzę.
- To uwierz… - szepnął jej
do ucha i pocałował namiętnie w usta. Lau odsunęła go.
- Nie Ross. Nie wierzę Ci
i nigdy Ci nie zaufam! – podniosła głos. Ross nie mógł znieść, że znów są
skłóceni. Ponownie zaczął całować Laurę namiętnie. Nie dał się odepchnąć.
Brunetka nie miała już siły. Poddała się. Ross zdjął bluzkę, najpierw z siebie,
później z Lau. Miał zabrać się za rozpinanie stanika, ale w tym momencie dzieci
zaczęły płakać. A zapowiadało się tak pięknie. Oboje poderwali się z łóżka i
zaczęli uspokajać dzieci. Trochę im to zajęło, gdyż były głodne i trzeba było
je przewinąć. Ross zmieniał pieluchy, a Lau karmiła dzieci. Gdy zasnęły Raura
odłożyła je do kołysek i wróciła do swojej sypialni. Ross wrócił do swojego
wcześniejszego zajęcia ~ rozbierania Lau. Laurze już przeszła złość na Rossa i
też zaczęła go rozbierać. Po chwili znaleźli się nadzy w łóżku. Ross z początku
tylko ją przytulał i całował, ale słowa Lau go zmotywowały do nieco innej
zabawy z nią w łóżku.
- Mój Rossiaczku seksiaczku,
a może tak coś więcej niż przytulanie i pocałunki? – tylko tyle mu szepnęła do
ucha.
Raura spędziła ze sobą
noc. Laura poczuła się szczęśliwa i bardziej kochana, tak jak podczas ich
pierwszej nocy. Ross był zadowolony, że się dogadali… Ale czy na pewno?
Nie nie na pewno! Mogła po drodze wlecieć pod pociąg i problem z głowy... albo pod samochód. Też może być. Łatwe życie... też tak chcę. No a Rika dalej nie rozumiem... i to przez\ niego w nexcie bd tytuł "Strata dziecka" bo on się ojca Ellie boi. A to już bronić się nie umie? Czekam nn
OdpowiedzUsuńRozdział piękny kocham.
OdpowiedzUsuńSorki za spam, ale blog fajny. Błagam skomentuj.
Bardzo byłabym wdzięczna
http://rossandlaurahistoria.blogspot.com/
Pozdrawiam i życzę weny Klaudia K.
Oni maja w kij łatwe życie, ja też tak chcę! Riker... Powiem tak - ciota. I teraz Ellie straci dzieci i będzie wesoło. Ross. Ja już go nie ogarniam, W sumie nic nie ogarniam. Tyle... Dobra, jutro muszę wstać na 7 do szkoły, zaczynam basenem i jeszcze mam... Okno. Biedna ja =(|
OdpowiedzUsuń